W tym tygodniu Jarosław Kaczyński uzyska prawo dokonywania zmian na najwyższych stanowiskach w kilkudziesięciu państwowych agencjach i urzędach. A wszystko dzięki ustawom o służbie cywilnej i państwowym zasobie kadrowym.
Koalicjanci przeforsowali je w lipcu, wbrew krytycznym opiniom ekspertów. Opozycja zarzucała wówczas rządzącym, że nowe przepisy spowodują upolitycznienie służby cywilnej (zaskarżyła je nawet do Trybunału Konstytucyjnego).
Chodzi o to, że szefa państwowej agencji czy dyrektora urzędu będzie teraz można powołać bez konkursu spośród osób z tzw. Państwowego Zasobu Kadrowego - takich, które oprócz umiejętności i doświadczenia wykażą się również lojalnością polityczną. PiS nie ukrywa, że zależy mu na "ostatecznym oczyszczeniu państwowej administracji z ludzi SLD" - podkreśla "ŻW". (PAP)
