Nikt nie przeprosił pasażerów
Na krakowskim Dworcu Głównym PKP podstawiono
w sobotę za krótki pociąg do Helu. Kilkanaście rodzin z biletami
nie miało wagonu. Były nerwy i płacz najmłodszych. I półgodzinne
opóźnienie - pisze "Dziennik Polski".
04.07.2005 | aktual.: 04.07.2005 06:54
"Nikt nie przeprosił" - mówią ci, którzy odprowadzali na dworzec odjeżdżających. Kraków - Hel to jedna z Tanich Linii Kolejowych (nowa kategoria pociągów Intercity, spółki należącej do PKP)
. Pociąg odjeżdża z Krakowa o godz. 18.25. W sobotę zabrakło w nim wagonów numer 31 i 33. Pasażerowie i ich rodziny czekali na peronie przez godzinę, odkąd o godz. 18 podstawiono äwybrakowanyö skład. Biegano, szukano wagonów, niektórzy denerwowali się, co będzie z ich pierwszym - opłaconym przecież - dniem wczasów, jeśli nie wyjadą tego wieczoru - opisuje gazeta.
Niektórzy chcieli wtargnąć do pociągu i rozpocząć strajk. Kierownik pociągu dłuższy czas telefonicznie próbował się z kimś skontaktować i problem rozwiązać. W końcu podstawiono wagon I klasy, z miejscami siedzącymi. Część ludzi do niego wsiadła. "Wysyłam w 13-godzinną podróż starsze osoby - dziadków, i małe dziecko" - Barbara Maluty z Krakowa zastrzegła, że nie godzi się na miejsce siedzące. Znaleziono wolne miejsca w wagonie sypialnym nr 35.
Pociąg odjechał o godz. 18.54, z półgodzinnym opóźnieniem.
Rzeczniczka PKP Intercity sp. z oo, Anna Rosiek wyjaśnia, że to firma zewnętrzna (podwykonawca), która zestawia pociąg, popełniła błąd i podstawiła za mało wagonów - informuje "Dziennik Polski". (PAP)