Siostra rannego zbulwersowana opieszałością policji sama poszukiwała sprawcy wypadku.
Okazało się, że samochód, którym potrącono Remigiusza należy do proboszcza Józefa K. z pobliskiej parafii. Ksiądz nie zgłosił na policję wypadku. Zeznał, że przed wypadkiem zobaczył "jakąś kupę złomu", że "nie mając możliwości wyhamowania wjechał na przeszkodę. Samochód podskoczył, usłyszał huk". Tłumaczył, że nie zatrzymał się, bo "pomyślał, że ktoś wyrzucił jakieś żelastwo".
W tłumaczenia księdza uwierzyła prokuratura. Uznali, że nie mogą go oskarżyć o nieudzielenie mu pomocy. Uniewinnili sprawcę dlatego, że jest księdzem - oburza się ojciec Remka. (PAP)