Nie chcemy tego księdza!
Wyrzucił z kościoła trumnę z ciałem zmarłego, wcześniej odmówił przyjęcia do Pierwszej Komunii św. chorej dziewczynki.
10.03.2005 | aktual.: 10.03.2005 12:26
To, co wyprawia ksiądz Mieczysław Roduchoński, proboszcz z Gardny Wielkiej, woła o pomstę do nieba! Kazał wyrzucić z kościoła trumnę z ciałem zmarłego parafianina, a wcześniej nie dopuścił do Pierwszej Komunii Świętej dziewczynki z zespołem Downa, bo uznał, że nie jest człowiekiem, a... zwierzęciem. Nie chcemy cię tu! - krzyczą mieszkańcy Gardny i okolicznych wiosek.
Andrzej Olszewski (49 l.), mieszkaniec wioski Gąbino zmarł na udar mózgu. Wyszedł przed dom, przewrócił się i za chwilę już nie żył. Żałobę i rozpacz bliskich pana Andrzeja potrafili uszanować wszyscy, tylko nie proboszcz Mieczysław Roduchoński...
- Załatwił z nami wszystkie formalności pogrzebowe, wziął 400 złotych i wydawało się, że wszystko jest w porządku. Jednak pięć minut po tym, jak trumnę z ciałem taty postawiono w kościele, proboszcz kazał ją natychmiast wynieść! Po prostu wyrzucił zmarłego z kościoła! - wspomina roztrzęsiona Janina (25 l.), córka pana Andrzeja.
Ksiądz Mieczysław uznał, że zmarły nie zasługuje na mszę żałobną w kościele, bo... nie wyspowiadał się przed śmiercią. - Jak miał się wyspowiadać? Przecież umarł w kilka sekund! Proboszcz powiedział nam też, że tata nie chodził ostatnio do kościoła, więc teraz ma to, na co zasłużył. Rzeczywiście, zdarzało mu się opuścić mszę, ale tylko dlatego, że od lat był bardzo chory. Miał pierwszą grupę inwalidzką - dodaje poruszony syn "złego katolika", Mariusz (26 l.).
Dla proboszcza nie było ważne to, że pan Andrzej był ochrzczony, przyjął bierzmowanie, miał ślub kościelny, chrzcił i wychowywał po katolicku swoje dzieci... Po skromnym pogrzebie na małym, przykościelnym cmentarzu, ksiądz Mieczysław powiedział jeszcze zszokowanej rodzinie, że teraz muszą płacić po 35 złotych co miesiąc na msze za duszę Andrzeja Olszewskiego. To ma odkupić jego grzechy...
Przeciwko proboszczowi jest większość parafian. - Na kazaniach ciągle wygaduje, kto jest niegodny miana katolika. Wrzeszczał, że nie życzy sobie niepełnosprawnych w świątyni. Ciągle tylko nagabuje nas o pieniądze, skarży się, jaki to jest biedny - wymieniają mieszkańcy parafii, którzy od dwóch lat głośno domagają się zmiany duszpasterza.
Wśród nich jest Barbara Eder (43 l.), matka chorej na zespół Downa Andżeliki (11 l.). Ta dzielna, bardzo pogodna mimo kalectwa dziewczynka, okazała się, według księdza Mieczysława, niegodna przystąpienia do Pierwszej Komunii Świętej.
- Proboszcz wprost powiedział mi, że moja córeczka nie jest człowiekiem, tylko zwierzęciem i że komunii jej nie da. Błagania nic nie dały. Na szczęście udało mi się załatwić komunię w sąsiedniej parafii - wspomina ze łzami w oczach matka chorej dziewczynki.
Na szokujące doniesienia z Gardny nie reaguje kuria w Pelplinie. - Kiedy otrzymamy wiarygodne relacje, będziemy sytuację wyjaśniać - powiedział nam rzecznik kurii ks. Ireneusz Smagliński. Nic do powiedzenia nie miał nam również ksiądz Mieczysław. - Życzę miłego dnia - stwierdził ze śmiechem i zakończył rozmowę. Tymczasem parafianie z Gardnej coraz rzadziej chodzą do kościoła. Nie chcą oglądać tego księdza.
- Zresztą, co to za ksiądz? Raczej diabeł... - szepczą między sobą.
Łukasz Wróblewski