Nasza armia w odwrocie
Czy gdyby dziś na Polskę napadł inny kraj,
byłoby lepiej niż we wrześniu 1939 roku, pyta "Fakt" i natychmiast
zaprzecza.
03.11.2004 | aktual.: 03.11.2004 07:17
Czy 600 naszych czołgów stanowiłoby realną siłę? Skądże znowu - te stare, pamiętające Gomułkę czołgi nieprzyjaciel rozwaliłby w drzazgi, twierdzi gazeta. Także kilkadziesiąt w miarę nowoczesnych MiG-ów nie przechyliłoby szali zwycięstwa na naszą stronę, bo reszta z naszych latających maszyn to starocie. Na dodatek, mimo piętnastu lat ględzenia polityków, nie udało się w Polsce stworzyć prawdziwej zawodowej armii, pisze "Fakt".
Zamiast wyszkolonych, wysportowanych wojowników mamy więc dziesiątki tysięcy młodych dekowników, którzy tylko marzą, by jak najszybciej wrócić do cywila. Smutne jest to, że pod względem zdolności bojowej przewyższają nas maleńkie państwa. Takie jak na przykład Holandia, pisze gazeta.
To niestety prawda. Nie jesteśmy nowoczesną armią - ocenia możliwości polskich sił zbrojnych gen. Stanisław Koziej, analityk wojskowy. Mamy za wolne tempo modernizacji. I to na własne życzenie. Zamiast sprowadzać sprzęt nowej generacji my wciąż bierzemy to, czego nasi sojusznicy się pozbywają, żeby zrobić miejsce dla nowoczesnego uzbrojenia.
Od Norwegów bierzemy stare okręty, a od Niemców wysłużone czołgi tylu Leopard - zżyma się generał. Ale i tak zachodni sprzęt z demobilu jest perłą w koronie naszych sił zbrojnych.
Co na to MON? - Jak zawsze zapewnia, że modernizacja armii trwa. (PAP)