Julia M. Jaskólska zastanawia się w Naszym Dzienniku czy telewizja publiczna sfałszowała przedwyborczy sondaż Ośrodka Badania Opinii Publicznej? Jak nieoficjalnie dowiedziała się gazeta z wiarygodnego źródła, Liga Polskich Rodzin może liczyć na 7,8% głosów, a nie na jedynie 5%, jak podała telewizja.
Manipulacje w eseldowskiej telewizji nie są czymś nowym. Ręczne sterowanie demokracją poprzez urabianie publiki to chleb powszedni w PRL-bis. Wzajemne wspomaganie sondażowych pracowni i opiniotwórczych środków przekazu z telewizją na czele, jak III RP długa i szeroka działa tu bez zarzutu. I robi swoje, bo, jak pokazują kolejne wybory, słupki procentowe i billboardy skutecznie wypierają argumenty - pisze dziennikarka.
Najpierw więc tandem pracownie-media do znudzenia powtarza "kto ma szanse". Im bliżej wyborów, tym mniej prognozy przeczą prawdzie. Głównie z tego względu, że nic innego, tak jak wyniki wyborów, nie może sprawdzić, a tym samym podważyć "rzetelności" i "profesjonalizmu" sondażowej wyroczni.
Jeszcze parę dni wstecz LPR nie istniała, dziś telewizja mówi o 5-proc. poparciu, a my dowiadujemy się, że to prawie 8%. Dopóki SLD niepodzielnie rządzi TVP nie wierzmy telewiźnie! - pisze Jaskólska. (mag)
Więcej: "Nasz Dziennik" - Telewizna