Narkoman zabił "na haju"?
23-letni Paweł D., mieszkaniec gminy Tarczyn koło Grójca, oskarżony o zabójstwo swego 19-letniego kolegi i jego ojca, stanął przed
Sądem Okręgowym w Radomiu. Niewykluczone, że Paweł D. popełnił zbrodnię pod wpływem narkotyków.
15.12.2003 | aktual.: 15.12.2003 16:04
Według ustaleń prokuratury, pierwszego października ub.r. Paweł D. odwiedził swego kolegę Michała M. z Kotorydza, handlującego narkotykami. Wziął od niego dwie porcje heroiny. Za kilka godzin miał przyjść z pieniędzmi po kolejną dawkę narkotyku. Pojawił się z trzema nieustalonymi mężczyznami. Napastnicy uderzeniami w głowy zabili 19-latka i jego 62-letniego ojca, Tadeusza M. Paweł D. zabrał z mieszkania ofiar telefon komórkowy. Kobieta, która pomogła mu później sprzedać aparat, otrzymała od niego porcję heroiny.
Przed radomskim sądem oskarżony odmówił składania wyjaśnień. Nie przyznał się do popełnienia zabójstwa, a jedynie do kradzieży telefonu komórkowego Michała M. i posiadania "działki" heroiny.
Odpowiadając na pytania sądu, powiedział, że w dniu zabójstwa wrócił do domu ok. godziny 23.00. Był odurzony heroiną i poszedł spać, a rano pojechał do Warszawy sprzedać skradziony telefon. Potem udał się na oddział detoksykacyjny "Monaru", gdyż chciał skończyć z nałogiem. Był tam do 7 października i dopiero dzień lub dwa przed opuszczeniem stołecznego ośrodka dowiedział się o zamordowaniu Michała i Tadeusza M. oraz o tym, że jest poszukiwany przez policję.
Sędzia Jacek Michalski cytował jego zeznania ze śledztwa, kiedy Paweł. D. mówił: "Nie mogę wykluczyć sytuacji, że widziałem zakrwawione zwłoki M. w nocy z pierwszego na drugiego października". Pytany o to przez sąd odpowiadał, że był wówczas "naćpany" i "ma luki w pamięci" dotyczące zdarzeń tej nocy, oraz nie potrafi powiedzieć, dlaczego tak mówił w śledztwie. "Myślę jednak, że już drugi raz w domu M. nie byłem" - odpowiadał sądowi
Pawłowi D. grozi 25 lat więzienia lub dożywocie.