Na Dworcu Centralnym może dojść do tragedii
Kiedy na remontowanym dworcu Warszawa Centralna zgasło światło, pociągi stanęły w tunelach, pasażerowie kolei poczuli się jak w filmie grozy. Błądzili w ciemnościach po dworcowych korytarzach, zdezorientowani i pozbawieni informacji. Awarię usunięto po ok. 3 godzinach. Po niej kontrolę stołecznego dworca przeprowadziła straż pożarna. O wynikach informuje TVN Warszawa. Gdyby na "Centralnym" doszło do pożaru, taki incydent mógłby skończyć się tragedią.
Cztery kontrole przeprowadzone przez straż pożarną od czerwca - wtedy doszło do "blackoutu" - wykazały, że budynek "Centralnego" ma zupełnie niesprawny system przeciwpożarowy.
Niesprawne okazało się oświetlenie awaryjne i wentylacja. Nie działały alarmy, nie było węży, nie wszystkie hydranty były sprawne. Ale nawet, gdyby były - to i tak nie poleciałaby z nich woda. Bo niesprawna była też instalacja wodociągowa.
Straż pożarna zwróciła też uwagę - jak wynika z danych publikowanych przez TVN Warszawa - że na dworcu nie ma jednego przełącznika, którym można byłoby odłączyć prąd w całym budynku. To ważne, bo zabezpiecza strażaków przed porażeniem prądem w czasie akcji gaśniczej.
Problemem okazały się też tunele peronów oraz dróg ewakuacyjnych dworca. Nie ma tam sprawnej wentylacji. Gdyby wybuchł tam pożar, media doniosłyby o setkach zatrutych osób.
Również urzędnicy stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego stwierdzają bez ogródek, że awaria "obnażyła braki PKP w zakresie procedur reagowania w sytuacjach zaniku energii oświetlenia w obiektach administrowanych przez PKP". Mówiono o tym także na spotkaniu u wojewody mazowieckiego.
PKP zapewnia, że prace, mające wyeliminować wskazane przez strażaków uchybienia, już trwają. Co się stanie, jeśli przed zakończeniem remontu dojdzie do pożaru?