Mordercy po ślubnym kobiercu
Czeska policja zatrzymała małżonków
Jaroslava i Danę S., którzy przyznali się do zabicia ośmiu, w
większości starszych ludzi. Z przypadkiem małżeńskiej pary
zabójców czeska policja jeszcze nie miała do czynienia.
Małżonkom grożą kary od 15 do 25 lat pozbawienia wolności. Możliwa jest także kara wyjątkowa, czyli dożywocie.
37-letni Jaroslav i 33-letnia Dana S. już w czasie pierwszych przesłuchań przyznali się do ośmiu morderstw - powiedziała rzecznik prasowa policji wschodnich Czech Iva Markova. Prowadzący śledztwo nie wykluczają, że małżonkowie, którzy zabijali w celach rabunkowych, mają na sumieniu i inne zabójstwa. "Na razie przyznali się do tego, co możemy im udowodnić" - wyjaśniła Markova.
Na trop zabójców policja wpadła, prowadząc śledztwo w sprawie śmierci dwóch starszych kobiet w okolicach Svitav we wschodnich Czech. Para zabójców operowała na terenie południowych i środkowych Czech. W większości przypadków mordercy zacierali ślady zabójstwa, starając się wywołać wrażenie, że ich ofiara zmarła śmiercią naturalną.
W Slavoszovie, w wiosce, w której mordercy zamieszkali przed dwoma laty, ich ofiarą padł 81-letni emeryt. Biegły sądowy stwierdził, że zmarł śmiercią naturalną - spalił się we własnym łóżku, kiedy zasnął z zapalonym papierosem.
Ekshumację przeprowadzono dopiero rok później, kiedy policja zaczęła podejrzewać małżonków o popełnienie kilku morderstw. Ponowna sekcja ujawniła, że starszy pan, o którym w okolicy wiedziano, że należał do majętnych, został zamordowany, a pożar został doskonale upozorowany dla zatarcia śladów.
Mieszkańcy wioski ciągle obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Twierdzą, że małżonkowie-mordercy mogli mieć wspólników. Opowiadają, że w ich domu odbywały się biesiady z udziałem podejrzanych typów. Policja potwierdziła, że w notesie Jaroslava S. znalazła nazwiska dwóch mieszkających w okolicy starszych, bogatych kobiet, które najprawdopodobniej miały stać się kolejnymi ofiarami zabójców.