Mniej strefy w Iraku
Polska strefa w Iraku ma zostać pomniejszona o część najbliższą Bagdadu. To tam jest najwięcej popleczników Saddama Husajna i najczęściej dochodzi do zamachów. Polacy chcą, by za ten obszar nadal odpowiadały wojska USA - dowiedziała się nieoficjalnie "Gazeta Wyborcza".
Generał Andrzej Tyszkiewicz, dowódca polskiego sektora w Iraku, ma przejąć od Amerykanów pełną odpowiedzialność za te tereny 3 września. Jednak kilka dni temu podjęto decyzję o pozostawieniu północnego regionu naszej strefy w prowincji Babil pod pełną wojskową kontrolą Amerykanów - twiedzi "Gazeta Wyborcza", powołując się na wiarygodne źródła w Iraku, zarówno polskie jak i amerykańskie.
Północne obszary prowincji Babil, które przylegają do południowej granicy okręgu bagdadzkiego, są zamieszkane przez sunnitów. Ich zwarte skupisko w północnym Babil jest znakomitym oparciem dla uzbrojonych sił związanych z reżimem Saddama Husajna. Anonimowo amerykańscy marines mówią, że niemal codziennie ktoś zostaje tam ranny.
"Prowadzenie walk z bojówkami nie należy do zadań polskiej misji" - powiedział anonimowo "Gazecie Wyborczej" oficer w polskim sztabie w Iraku.
Potwierdzeniem nowej decyzji jest - według dziennika - fakt, że 10. Batalion Zmechanizowany "Świętoszów", który miał być przerzucony na północ prowincji Babil, wciąż stacjonuje w naszym głównym obozie w Iraku "Camp Babilon" i nigdzie się nie wybiera. (uk)