Michnik zmienia zdanie
Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik oświadczył przed komisją śledczą, że obecnie nie potrafi już powiedzieć, iż nie widzi związku między korupcyjną propozycją Lwa Rywina, a sporem o nowelizację ustawy o rtv, ani podtrzymać opinii, że Aleksandra Jakubowska nie miała nic wspólnego ze sprawą Rywina.
21.10.2003 | aktual.: 21.10.2003 19:29
Tłumacząc, dlaczego obecnie podaje w wątpliwość wcześniejsze przekonanie, że propozycja Rywina nie miała nic wspólnego z nowelizacją ustawy o rtv, Michnik powiedział, że poprzednio opierał się o niepełną wiedzę o przebiegu prac nad nowelizacją.
Obecnie - wyjaśnił - wiadomo, że projekt nowelizacji został tak zdeformowany podczas prac w sejmowej komisji kultury i środków przekazu, że można ocenić, iż szantaż zawarty w propozycji Rywina skierowanej do Agory został zrealizowany.
Uwalona ustawa
Michnik podkreślił, że istotą korupcyjnej propozycji Rywina był szantaż pod adresem Agory, że jeżeli nie zapłacą łapówki, to nie będzie ustawy o rtv w postulowanym przez nią kształcie. Zwrócił uwagę, że w rozmowie z prezes Agory Wandą Rapaczyńską, Rywin powiedział, iż "jeżeli nawet projekt przejdzie przez rząd, zostanie uwalony w Sejmie, bądź w Senacie". "I co się dzieje? Lew Rywin pieniędzy nie dostał i ustawa została uwalona w Sejmie" - dodał.
Michnik powiedział też, że na początku lipca 2002 r., po publicznej deklaracji premiera o woli kompromisu z nadawcami prywatnymi, Rapaczyńska wielokrotnie zwracała mu uwagę, że jest rozbieżność między tym, co deklaruje premier, a tym co robi minister Aleksandra Jakubowska. Wskazał też na rolę sekretarza KRRiT Włodzimierza Czarzastego przy tworzeniu nowelizacji ustawy o rtv. Jego zdaniem to nie Jakubowska, ale Czarzasty był "faktycznym nadzorcą" nowelizacji ustawy o rtv. Tym też Michnik tłumaczył, czemu Jakubowska od pewnego momentu "pogubiła się w zeznaniach".
Co ukrywała Jakubowska
"Sposób, w jaki Jakubowska konsekwentnie ukrywała rolę Czarzastego sugeruje, że przez to przemilczenie ujawniła, to co chciała ukryć" - uważa Michnik. Według niego o tym, że Czarzasty był "nadzorcą" ustawy, świadczy to, co powiedział podczas przesłuchania przed komisją. Michnik przypomniał, że sekretarz KRRiT, pytany dlaczego w lipcu przestał się kontaktować z prezesem TVP Robertem Kwiatkowskim, odpowiedział: "uznałem, że nie ma co z nim mówić, bo on już po prostu w tej sprawie nie jest w stanie niczego załatwić i wtedy zintensyfikowały się moje kontakty np. z panią Jakubowską".
Michnik ocenił, że Czarzasty klarownie wyłożył przed komisją, jakie miał w tej sprawie interesy. Według Michnika Czarzasty pokazał się jako "człowiek renesansowy, taki Leonardo da Vinci", występował w wielu rolach: jako urzędnik państwowy, polityk, biznesmen, właściciel wydawnictwa, przydzielający i odbierający koncesję, demiurg, który zapowiadał pozbawienie koncesji TOK FM.
Niejasny charakter relacji
Michnik mówił też o niejasnym charakterze relacji między prezesem TVP Robertem Kwiatkowskim a Lwem Rywinem w lipcu ubiegłego roku, kiedy Rywin składał korupcyjną propozycję Agorze. "Bardzo uważnie wsłuchiwałem się w zeznania pana prezesa Kwiatkowskiego. Nie jestem w stanie w to uwierzyć, po prostu nie uwierzę, żeby prezes Kwiatkowski ze swymi przyjaciółmi: z Rywinem, z Czarzastym nie rozmawiali o sprawie Rywina. Ona była zbyt bulwersująca, zbyt skandalizująca i zbyt angażująca samą osobę prezesa, by ta sprawa była nieistotna dla niego" - ocenił.
Według Michnika można było podejrzewać, że Kwiatkowski i Czarzasty są tymi osobami, które wiele by dały, aby artykuł o sprawie Rywina się nie ukazał, i żeby nie wyszła ona na jaw. Powiedział też, że jeszcze przed sprawą Rywina miał świadomość, że obie te osoby to ludzie, którzy zrobią wszystko, aby zaszkodzić Agorze. Zwrócił też uwagę na uderzające - jego zdaniem - podobieństwo argumentacji Rywina i Czarzastego dotyczące wydarzeń składających się na tzw. sprawę Rywina.
Michnik, jak przyznał szef komisji Tomasz Nałęcz (UP), zaskoczył komisję śledczą informacją, że rząd miał zająć się autopoprawką do nowelizacji ustawy o rtv - przyjętą ostatecznie 23 lipca - już na posiedzeniu 16 lipca. Naczelny "Gazety Wyborczej" powiedział najpierw, że 13 lipca (potem mówił, że mogło to być 15 lipca) w rozmowie telefonicznej poinformowała go o tym Rapaczyńska, powołując się na rozmowę z Jakubowską. Tego dnia Michnik zadzwonił w tej sprawie do premiera.
Klamka zapadła
Naczelny dodał, że pamięta sens tego, co powiedziała mu Rapaczyńska. "Jeśli ja dobrze odtwarzam ten sens, to zbulwersowanie pani prezes nie polegało na tym, że 'iskrzy', tylko że klamka zapadła - bo taką usłyszała informację od pani minister Jakubowskiej - i że ta klamka zapadła z woli premiera" - powiedział.
Według Michnika chodziło o to, że zapadła decyzja w sprawie niekorzystnego dla Agory i innych nadawców kształtu nowelizacji oraz co do tego, że rząd ma zająć się autopoprawką 16 lipca. Jakubowska miała powiedzieć też Rapaczyńskiej, że jest to nieodwołalna decyzja premiera, "chyba że 'pan redaktor z panem premierem....'".
Dopytywany, czy to Jakubowska sugerowała Rapaczyńskiej, by przy pomocy interwencji naczelnego "GW" zablokować rozważanie autopoprawki na posiedzeniu 16 lipca, Michnik odpowiedział, że są dwie interpretacje: jedna właśnie taka i druga - że sens wypowiedzi Jakubowskiej można streścić: "droga pani prezes, nic się nie da zrobić, chyba że pan redaktor z panem premierem..., ale wiadomo, że to niemożliwe".
Premier zaskoczony
Michnik dodał, że po rozmowie z Rapaczyńską nie dzwonił do premiera z żadnym wnioskiem w sprawie odłożenia debaty nad poprawką, tylko z sugestią i z radą, aby premier zechciał się jeszcze raz przyjrzeć autopoprawce. Powiedział, że odniósł wrażenie, iż premier nie był zaskoczony informacją, że autopoprawka ma stanąć 16 lipca i zareagował tylko pytaniem, dlaczego to Michnik do niego dzwoni, a nie Jakubowska.
Naczelny "GW" powiedział, że telefoniczną rozmowę z premierem prowadził w obecności swojego znajomego, którego nazwiska jednak nie podał. Szef komisji śledczej ocenił, że jeśli uda się ustalić osobę, czy osoby, które wpłynęły na to, że rząd nie zajął się autopoprawką do noweli ustawy o rtv 16 lipca 2002 r., to być może poznamy tego, kto dał - świadomie lub nie - więcej czasu Rywinowi na przeprowadzenie działań wobec Agory.
Michnik listonoszem
Naczelny "GW" powiedział też, że po 23 lipca 2002 r. był przekonany, że Agora jest usatysfakcjonowana kształtem autopoprawki do ustawy o rtv. "Co nie świadczy o mnie dobrze" - ocenił. Dodał, że nie uczestniczył w rozmowach dotyczących autopoprawki i odegrał w tej sprawie tylko rolę "listonosza".
Zapytany dlaczego podczas rozmowy z Rywinem nie prowokował go do tego, żeby ujawnił "grupę trzymającą władzę" odpowiedział, że nie miał pewności "jak to jest z grupą". "Miałem natomiast pewność, że nazwisko premiera może wymienić tylko na zasadzie krzywoprzysięstwa, chciałem żeby Rywin powtórzył kłamstwo" - dodał.
Redaktor naczelny "GW" tłumaczył, dlaczego nie opowiada o swoich rozmowach po 22 lipca 2002 roku. "Jako dziennikarz nie mogę ujawniać swoich źródeł, zwłaszcza że to, co mi mówią, nie jest ujawnianiem zbrodni zabójstwa, szpiegostwa czy aktu terrorystycznego" - podkreślił.