ŚwiatMerkel: nie chcemy rozdrapywać ran

Merkel: nie chcemy rozdrapywać ran

Kanclerz Niemiec Angela Merkel zapewniła podczas Dnia Stron Ojczystych, dorocznej imprezy Związku Wypędzonych (BdV), że jej rząd chce rychło zrealizować projekt utworzenia w Berlinie ośrodka "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", poświęconego powojennym wysiedleniem Niemców. Ale - zaznaczyła - jego celem nie jest "rozdrapywanie ran". Przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach mówiła z kolei, że okropności narodowosocjalistycznego panowania nad Europą nie można nadużywać do usprawiedliwiania masowych wypędzeń.

22.08.2009 | aktual.: 22.08.2009 17:06

- Będziemy ciężko pracować nad projektem utworzenia w Berlinie ośrodka "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie” - powiedziała Angela Merkel w wystąpieniu podczas Dnia Stron Ojczystych, dorocznej imprezy Związku Wypędzonych (BdV). Jak dodała, historia wysiedlonych jest częścią narodowej tożsamości Niemiec i wspólnej pamięci.

Podkreśliła jednocześnie, że Niemcy nie dążą do zniekształcania historii. - Wypędzenia były bezpośrednią konsekwencją zbrodni narodowego socjalizmu i II wojny światowej. Uznajemy odpowiedzialność za ten ciemny rozdział naszej przeszłości - powiedziała Merkel.

- Będziemy nadal z wyczuciem argumentować, dlaczego nasza inicjatywa jest słuszna, dlaczego tworzymy fundację - zapewniła, nawiązując do obaw krajów sąsiednich w Europie Środkowej i Wschodniej w związku z powstaniem fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie". Merkel dodała, że ważnym zadaniem jest dalsza praca na rzecz pojednania w Europie.

Przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach podkreśliła, że los niemieckich wysiedlonych poprzedziły straszne wydarzenia. - Przerażające obrazy z wyzwalanych obozów koncentracyjnych zawstydzają do głębi większość Niemców - oczywiście także wypędzonych. Hitler otworzył puszkę Pandory. Niemieccy wypędzeni są tego świadomi bardziej niż inni, bo ponieśli za to zbiorową odpowiedzialność. Od niemowląt po babcie - powiedziała Steinbach.

Jej zdaniem "z zimnym sercem" zacierane jest to, że "mieszkańcy Monachium, Hamburga czy Lipska nie zostali wypędzeni, nawet jeśli byli fanatycznymi narodowymi socjalistami, nawet gdy popełnili zbrodnie".

Według Steinbach kontekst historyczny jest ważny, wielowymiarowy i nie zaczyna się ani w 1933 r., ani w 1938, ani w 1939 r., lecz w połowie XIX wieku, wraz z narodowymi ruchami w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Przypomniała również, że I wojna światowa i granice w Europie, samowolnie na nowo ustalone traktatami z Wersalu, St. Germain i Trianon, miały "ciężkie konsekwencje dla ludzi różnych narodowości".

- Amerykański publicysta Herold Callender napisał w „New York Times” 11 stycznia 1931 r. - gdy Hitler nie był jeszcze u władzy w Niemczech - że od zawarcia traktatu pokojowego z Polski wypędzono milion Niemców - dodała szefowa BdV. - Kto spycha na dalszy plan ten przebieg historycznych wydarzeń, dopuszcza się ni mniej ni więcej, jak fałszowania historii - dodała.

Erika Steinbach podziękowała niemieckiej kanclerz za starania na rzecz utworzenia w Berlinie ośrodka muzealno-dokumentacyjnego "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", poświęconego wysiedleniom Niemców. Wyraziła również zadowolenie, że partie chadeckie CDU i CSU potwierdziły w swym programie wyborczym, że Związek Wypędzonych ma prawo do samodzielnej decyzji w sprawie swoich delegatów do rady fundacji, poświęconej wysiedleniom. Na początku roku BdV wycofał się z decyzji o nominacji do rady Eriki Steinbach po protestach Polski oraz niemieckich socjaldemokratów i opozycji.

- Nie chodzi tu o mnie, ale o swobody w tym państwie. Chodzi o swobodne prawo naszej organizacji ofiar do tego, by w tej demokracji bez ograniczeń korzystać ze swych uprawnień. Tego nie pozwolimy sobie odebrać - powiedziała Steinbach.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)