"Mega-blaszak" w stolicy
Kupcy w nie chcą opuścić blaszanej hali
Warszawski "mega-blaszak" jest nie do ruszenia?
Warszawski ratusz nie przedłużył umowy dzierżawy kupcom z hali Kupieckich Domów Towarowych na Placu Defilad.
Dziś sklepikarze powinni zamknąć stoiska i oddać klucze władzom miasta, a tymczasem handel trwa, jak gdyby nic się nie zmieniło. Handlu w sąsiedniej hali zaprzestał od nowego roku Marcpol. W informacji wywieszonej na drzwiach hali Marcpolu pod Pałacem Kultury firma dziękuje klientom, których przez 17 lat przewijało się - jak pisze Marcpol - 8 tysięcy każdego dnia. Władze miasta zapowiadają, że jeśli kupcy nie opuszczą hali przed Pałacem Kultury i Nauki, to sprawa trafi do sądu, a decyzję o zamknięciu hali wyegzekwuje komornik.
Warszawski "mega-blaszak" jest nie do ruszenia?
Kupcy postanowili jednak nie respektować decyzji stołecznych władz, ponieważ czują się oszukani. Jak podkreśla Agnieszka Koszewska z zarządu KDT, to ratusz zerwał wcześniejsze uzgodnienia i nie dotrzymał danego kupcom słowa.
Ratusz zapowiada tymczasem, że już nie będzie negocjował z kupcami. Nie będzie przedłużenia dzierżawy ani nowej hali kupieckiej. Władze miasta chcą, żeby już w marcu blaszana hala zniknęła z centrum stolicy. W ocenie rzecznika ratusza Marcina Ochmańskiego, nie ma już miejsca na rozmowy.
Warszawski "mega-blaszak" jest nie do ruszenia?
W hali KDT działa około 700 stoisk, a pracuje ponad 2 tysiące osób. Większość jest oburzona decyzją o likwidacji i nie zamierza podporządkować się żądaniom ratusza.
Spółka KDT powstała w 1999 roku na mocy porozumienia pomiędzy kupcami ze śródmiejskich targowisk a ówczesną gminą Centrum. Kupcy wybudowali na pl. Defilad tymczasową halę, miasto miało wskazać docelową lokalizację nowej siedziby KDT. W przyjętym wówczas planie zagospodarowania przestrzennego placu Defilad przewidziano budynek domu towarowego dla KDT przy ul. Marszałkowskiej.