Marcinkiewicz liczył na więcej
Premier wyraził zadowolenie z poparcia w Sejmie dla budżetu, choć przyznał, że liczył na nieco więcej głosów. Za przyjęciem ustawy głosowało 269 posłów, 180 było przeciw, głównie z PO i SLD.
Kazimierz Marcinkiewicz powiedział w "Sygnałach Dnia", że rząd będzie chciał wprowadzić zmiany do ustawy budżetowej w Senacie. Gdyby Izba zmieniła budżet, to ustawa trafiłaby znów do Sejmu. Oznacza to, że niemożliwe może stać się ukończenie prac nad budżetem przez parlament do końca stycznia. To zgodnie z zapowiedziami Lecha Kaczyńskiego dałoby mu możliwość rozwiązania Sejmu i rozpisania przedterminowych wyborów.
Marcinkiewicz powiedział, że posłowie przyjęli kilka błędnych rozwiązań, które utrudnią między innymi spłatę zagranicznych długów. Premier wyjaśnił, że zmniejszenie środków na Kancelarię Prezydenta i inne instytucje państwowe nie przyczyni się do budowy "taniego państwa", a tylko utrudni działanie tych instytucji. Marcinkiewicz zapowiedział przy tym sprzedaż 8 z 10 ośrodków wypoczynkowych, należących do Kancelarii Premiera.
Kazimierz Marcinkiewicz zapewnił, że pakt stabilizacyjny PiS-u ma duże szanse powodzenia. Według premiera pokazało to wtorkowe głosowanie w Sejmie nad poprawkami SLD, odrzuconymi przez wszystkie kluby poselskie. Według szefa rządu, nie ma przeszkód, aby PSL, LPR i Samoobrona podpisały porozumienie z PiS. Premier zwrócił uwagę, że w przypadku ustabilizowania sytuacji w Sejmie, prezydent nie rozwiąże parlamentu nawet, jeśli budżet nie zostanie przyjęty w ustawowym czasie.