Maraton Miloszevicia
Miloszević przed trybunałem (AFP)"Maratonem Miloszevicia" nazywa prasa zachodnia wystąpienie byłego prezydenta Jugosławii przed haskim trybunałem. Oskarżony o zbrodnie wojenne i ludobójstwo były dyktator nie uznaje trybunału ONZ, ale skwapliwie wykorzystuje go jako podium do zaprezentowania swojej wersji krwawych wydarzeń na Bałkanach w latach 90.
Na prośbę trzech adwokatów wyznaczonych przez sąd, którzy czuwają nad uczciwością procesu, brytyjski sędzia Richard May przedłużył czas na wystąpienie Miloszevicia do poniedziałkowego popołudnia. Później powinny się rozpocząć przesłuchania świadków powołanych przez oskarżenie.
Miloszević nazwał proces polityczny i oskarżenia - "oceanem kłamstw", swoje przekazanie do Hagi i przetrzymywanie w areszcie - "przestępstwem", a sąd nad nim określił jak "sąd nad Serbią". Powiedział, że nigdy nie dążył do utworzenia Wielkiej Serbii.
Według prokuratury, zbrodnie na Bałkanach były częścią planu Miloszevica, dążącego do utworzenia Wielkiej Serbii z rozpadającej się Jugosławii.
Były przywódca Jugosławii ogłosił, że na świadków zamierza powołać byłych i obecnych przywódców zachodnich państw, m.in. byłego prezydenta USA Billa Clintona. Winę za masakry, czystki etniczne Miloszević przerzucił na państwa zachodnie. O "ludobójstwo" oskarżył albańską partyzantkę z Kosowa. Według niego, to nie Serbowie zmusili setki tysięcy Albańczyków do ucieczki z Kosowa podczas bombardowań NATO, lecz ich rodacy z Wyzwoleńczej Armii Kosowa - UCK.
Zarzucił USA stosowanie podwójnych standardów w sprawie terroryzmu. Kiedy ofiarami są obywatele amerykańscy, to atakują terroryści. Ale gdy są nimi Serbowie w Kosowie, to wtedy ich nie ma - ironizował.
Miloszević, który broni się sam, nie tracił pewności siebie, zaznaczając, że ma jeszcze dużo do powiedzenia i wolałby, aby sędzia nie limitował jego czasu. Był dobrze przygotowany do wystąpienia, a swoją wypowiedź ilustrował taśmami video, zdjęciami i dokumentami. (mag)