LPR chce "pogonić kijami" teatr
LPR na Podlasiu chce "pogonić kijami" znakomity Teatr Wierszalin. Poszło o rzeźbę brodatej kobiety z odsłoniętym biustem na krzyżu - rekwizyt użyty w przedstawieniu "Ofiara Wilgefortis" o legendarnej średniowiecznej męczennicy - informuje "Gazeta Wyborcza".
Radny sejmiku samorządowego Zbigniew Puksza oskarżył teatr o bluźnierstwa i obrazę uczuć religijnych. Nic to, że spektakl zrealizowano przed pięciu laty, a radny z LPR w ogóle go nie widział. O spektaklu przypomniał na sejmiku, bo chodziło o przyznanie Wierszalinowi 500 tys. zł.
Teatr Wierszalin z podbiałostockiego Supraśla na najważniejszym festiwalu teatralnym świata w Edynburgu aż trzykrotnie zdobył nagrodę Fringe First (taka sztuka nie udała się żadnemu polskiemu zespołowi z wyjątkiem teatru Kantora). Teraz chciałby zostać tzw. wojewódzką instytucją kultury, czyli finansowaną z budżetu województwa.
LPR jednak na to pozwolić nie chce. - Ten teatr to robaczywy rodzynek, który trzeba wykreślić z budżetu. Poinformujemy Ministerstwo Kultury, co tu się wyprawia. A zarząd województwa powinien zawiadomić prokuraturę, wołał radny Puksza. - Jeżeli obecna koalicja (SLD-PSL) zatwierdzi subwencję dla Wierszalina, to w kolejnej kadencji ten teatr zostanie z Podlasia przegoniony kijami - zapowiedział. Pukszy wtórował inny radny LPR Krzysztof Kozicki: - Niech ich sobie nagradzają w Nowym Jorku i Brukseli, my doskonale wiemy, o co tutaj chodzi.
- Zarzut radnego o obrazę uczuć religijnych jest absurdalny. Na naszym spektaklu wielokrotnie gościli księża i zakonnicy. Wychodzili zachwyceni - mówi Piotr Tomaszuk, szef Wierszalina. - Ale o czym tu mówić, skoro radny spektaklu nie oglądał. Niepokoi mnie natomiast język radnego, te jego "kije". Takim językiem przemawiał faszyzm.(PAP)