List do senatora Koguta
Wielce Szanowny Panie Senatorze! Jak ja się ucieszyłem, że Pana solidarni koledzy z PiS postanowili słusznie pokazać, że zdanie Frycza-Modrzewskiego "Prawo w Rzeczpospolitej jest jak pajęczyna, bąk się przebije, ugrzęźnie muszyna" jest wciąż obowiązujące.
Co by to było, gdyby opiewana przez poetę zasada "względnej równości" wobec prawa został obalona? Kto jak kto, ale Pan jest takim "bąkiem" naszych czasów. I gdyby za przyjęcie tych głupich kilkuset tysięcy łapówki miano Pana aresztować, to cała pana do PiS-u przynależność na co by była?
Niech frajerzy bez immunitetu i bez legitymacji PiS do aresztu idą! Teraz to może Pan dopiero rozwinąć skrzydła (nomen omen) i zabrać się za zbieranie na Fundację przez siebie prowadzoną skromnych datków od życzliwych przedsiębiorców, którzy przecież nie pod przymusem, ale z dobrej woli wpłacają środki dla Pana, a Pan wyłącznie w ramach senatorskich obowiązków im pomaga wygrywać przetargi.
I komu przeszkadza ta szlachetna symbioza? Zazdrośnikom, którzy sami nie umieją pomóc, a innym zawiść okazują. A po co być senatorem rządzącej partii, jak nie można głupiego przetargu pomóc wygrać koledze? Toż tyle lat Pan wraz z całą partią czekał na dojną zmianę, a teraz odrobina słusznego wynagrodzenia za trud odsunięcia tych wrednych i pazernych niszczycieli polskości z PO miałaby stanowić jakiś problem?
Niech się Pan nie przejmuje tym gadaniem Kaczyńskiego. On tak mówi, ale po cichu Panu kibicuje, bo też ma fundację. To nie Pana wina, że on przytulił setki milionów majątku likwidowanego PZPR i w żadnych przetargach pomagać już nie musiał. Pan nic nie dostał z podziału partii komunistycznej, to się Panu należy jak psu kość (chyba nikt nie chce, aby Pan na nędznym wikcie senatorskim miał zmarnieć!).
I zapyta Pan na koniec, z czego ja tak się cieszę? Ano z tego Panie senatorze, że Pana czcigodna postać wolnego senatora Koguta będzie od dziś pięknym symbolem istoty "dobrej zmiany". I niech ten symbol trafia pod strzechy, aby każdy głosując w następnych wyborach miał przed oczyma Pana szlachetną i uśmiechniętą twarz.
Roman Giertych