Lincz przez pomyłkę
Rozszalały tłum spalił żywcem w mieście Meksyk dwu agentów policji, których wzięto za porywaczy dzieci. Trzeci policjant w ciężkim stanie znajduje się w szpitalu.
Jak podały media, ubrani po cywilnemu agenci we wtorek robili zdjęcia przed szkołą podstawową na przedmieściach Meksyku, San Juan Ixtlayopan, gdzie w ostatnim czasie miały miejsce przypadki porwań dzieci.
Odbierający dzieci ze szkoły rodzice i okoliczni mieszkańcy wzięli policjantów za potencjalnych porywaczy i zaatakowali ich. Agenci przez kilka godzin byli dotkliwie bici, a następnie zostali oblani benzyną i podpaleni. Szczegółową relację przedstawiły następnie kanały telewizyjne, w tym państwowy Televisa i TV Azteca.
Jeden z atakowanych ludzi krzyczał do dziennikarzy, kim jest, wyjaśniał, iż agenci prowadzą śledztwo w sprawie działających w okolicy handlarzy narkotyków, i apelował o pomoc. Jednak blokowany przez mieszkańców dzielnicy interwencyjny oddział policjantów dotarł na miejsce dopiero po czterech godzinach.
Nie był to pierwszy przypadek linczu, dokonanego przez tłum w Meksyku. Na początku listopada, także na obrzeżach miasta Meksyk, policja z trudem uratowała atakowanego przez rozjuszony tłum 28- letniego mężczyznę, którego chciano zabić z powodu próby kradzieży gitary.