Likwidacja pod pretekstem ekologii
W sytuacji, w jakiej znalazło się polskie
rybołówstwo po akcesji Polski do Unii Europejskiej, pracę może
stracić nawet 60 procent naszych rybaków - pisze "Nasz Dziennik".
Według niego, gwoździem do trumny całej branży może być wejście w życie w 2008 r. przepisu zakazującego używania tzw. dryfujących sieci skrzelowych. Na Zatoce Puckiej połowa rybaków łowi przy użyciu takiego sprzętu.
Unijny zakaz ma rzekomo na celu ochronę morświnów, które zamieszkują Morze Północne i tylko przejściowo w swych wędrówkach wchodzą na Bałtyk. Żaden z rybaków, którego znam, nie natknął się na morświna w ciągu kilkudziesięciu lat swojej pracy na Bałtyku - mówi Paweł Budda, rybak z Jastarni.
W ministerstwie rolnictwa "Nasz Dziennik" usłyszał, że resort wziął pod uwagę głosy rybaków i jeszcze przed akcesją Polski do UE zwrócił się do Komisji Europejskiej o zwolnienie Polski z zakazu używania dryfujących sieci skrzelowych. Jednak UE odrzuciła wniosek resortu w tej sprawie, a ponowny wciąż czeka na rozpatrzenie - informuje "Nasz Dziennik". (PAP)