Lepper prawomocnie skazany
Andrzej Lepper jest już prawomocnie skazany na 25 tys. zł grzywny za wysypanie w 2002 r. zboża na tory w stolicy. Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił apelację lidera Samoobrony oraz dwóch b. posłów tej partii Krzysztofa Filipka i Alfreda Budnera, skazanych na grzywny po 5 tys. zł.
SA nie uwzględnił też apelacji spółki "Polskie Młyny" - następcy prawnego importera wysypanego zboża - która domagała się dla Leppera kary pozbawienia wolności, uznając grzywnę za karę zbyt łagodną.
Według SA Sąd Okręgowy Warszawa-Praga nie popełnił żadnych błędów, gdy w lipcu 2008 r. uznał wszystkich trzech oskarżonych za winnych zniszczenia lub uczynienia niezdatnym do użytku zboża sprowadzonego z Niemiec przez b. posła PSL, przedsiębiorcę Zbigniewa Komorowskiego. W czerwcu 2002 r. posłowie i sympatycy Samoobrony wysypali to zboże na tory na warszawskim Żeraniu; doszło wtedy do przepychanek z policją. Według prokuratury wskutek wysypania z wagonów zniszczono 1,2 tony zboża, a 24 tony zanieczyszczono.
Podsądni twierdzili, że zboże było skażone nitrofenem (co prokuratura wykluczyła), a oni działali w stanie "wyższej konieczności", by zabezpieczyć "dowód przestępstwa". Przed SO wnosili o uniewinnienie.
To nie było działanie w stanie wyższej konieczności - uznał SO, którego zdaniem podejrzenie o skażenie zboża nie usprawiedliwia takich działań. Według sądu nie ma podstaw do przyjęcia, że zboże było skażone. Sędzia Janusz Jankowski podkreślał, że prawdziwym motywem oskarżonych było to, że "trafił im się news polityczny", gdy w czasie dyskusji publicznych o zbyt dużym imporcie zboża dowiedzieli się o transporcie zboża z Niemiec, sprowadzonym przez osobę związaną z PSL.
Sędzia dodał, że Lepper był - jak wynika z jego karty karnej - sześć razy prawomocnie skazany, m.in. za fałszywe oskarżenie, groźby bezprawne, znieważenie prezydenta i funkcjonariuszy państwowych oraz organów konstytucyjnych. - Jeśli to nie stało na przeszkodzie w objęciu funkcji wicepremiera, to nie może stać na przeszkodzie złagodzenia wyroku - podkreślił sędzia Jankowski (oskarżonym groziło do 5 lat więzienia).
W apelacjach do SA obrona domagała się albo uniewinnienia oskarżonych, albo zwrotu sprawy do I instancji. Obrońcy podnosili, że wyrok oparto na dowodach przemawiających na niekorzyść podsądnych; argumentowali, że działali oni w "stanie wyższej konieczności".
W SA obrońca Leppera mec. Andrzej Morawiec mówił, że do obowiązków posłów należy dbanie o los obywateli, a zboże było skażone. Przyznał, że działania oskarżonych mogą budzić sprzeciw, ale "zdrowie ludzkie, które zostało uratowane, jest dobrem niewymiernym".
Lepper chciał złożyć w SA "nowe dokumenty" co do skażenia zboża. - Żadnych dokumentów nie przyjmujemy; nie ten etap postępowania - odparła sędzia. Lepper przekonywał, że zboże było skażone, a oni pojechali na Żerań nie po to, by je wysypać, ale by sprawić, "by przyjechał ktoś, kto pobrałby jego próbki". Gdy zobaczyli, że do wagonów z tym zbożem podczepiono lokomotywę, postanowili "zabezpieczyć dowód przestępstwa".
Nie odwoływała się prokuratura, która wniosła o utrzymanie wyroku SO, gdyż był on zgodny z jej wnioskiem. Prok. Barbara Sitek była w SA za oddaleniem apelacji obrony; wniosła zaś o "rozważenie" apelacji oskarżyciela posiłkowego.
Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, "Polskich Młynów", żądał dla Leppera kary pozbawienia wolności. - Zboże nie było skażone; oskarżonym tylko się zdawało, że działają w interesie społecznym, a to była anarchia - mówił mec. Piotr Jakubicz.
W ustnym uzasadnieniu wyroku SA sędzia Barbara Lubańska- Mazurkiewicz podkreśliła, że złożone apelacje są bezzasadne w "stopniu oczywistym", bo SO nie popełnił błędów, a wyrok oparł na "pełnym materiale dowodowym" i nie pominął niczego "istotnego dla sprawy". SA podzielił ustalenia SO, że zboże nie było skażone, a oskarżeni ani nie działali w stanie wyższej konieczności, ani w wyniku błędu.
Sędzia podkreśliła, że wnioskowane przez oskarżonych dokumenty nie mają znaczenia dla sprawy, bo nie odnoszą się do wysypanego zboża. - To była pszenica konsumpcyjna dobrej jakości, a po wysypaniu nie mogła zostać przeznaczona na ten cel - dodała sędzia. Zwróciła uwagę, że dzięki sprzedaniu jej gorzelniom, oskarżeni nie odpowiadali za zniszczenie całego wysypanego przez nich zboża.
SA uznał też, że w I instancji wymierzono właściwe kary, bo orzeczenie kary więzienia wobec Leppera "nie było celowe".
Podsądni mogą jeszcze złożyć kasację do Sądu Najwyższego, ale wyrok SA podlega wykonaniu jako prawomocny. Obciążono ich także kosztami procesu apelacyjnego; Lepper ma zapłacić 2,5 tys. zł, a dwaj pozostali - po 500 zł.
Leppera nie było na ogłoszeniu wyroku. Budner, pytany czy zapłaci grzywnę, odparł, że wyrok "nie jest jeszcze do końca do wykonania". - Obrona polskiego chłopa przed mafią zbożową pana Komorowskiego jest zawsze na miejscu, zwłaszcza w kontekście tego, co dziś dzieje się w PSL - oświadczył.
W 2003 r. Sejm uchylił immunitety posłów, którzy brali udział w akcji: Lepperowi, Filipkowi, Budnerowi oraz Marii Zbyrowskiej (jej sprawę wyłączono do odrębnego postępowania; proces wciąż trwa). Akt oskarżenia Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała do sądu w czerwcu 2005 r. Proces całej trójki zaczął się w czerwcu 2007 r. - ale bez Leppera. - Nie chciało mi się, to nie byłem - mówił ówczesny wicepremier, pytany dlaczego nie stawił się w sądzie. Na proces po raz pierwszy przyszedł w listopadzie 2007 r. - długo po tym, jak w lipcu 2007 r. został odwołany z rządu Jarosława Kaczyńskiego.
W 2003 r. umorzono śledztwo z zawiadomienia Samoobrony o przestępstwie "sprowadzenia niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia ludzi" - prokuratura uznała, że zboże nie zawierało nitrofenu. W 2006 r. Lepper prawomocnie przegrał cywilny proces z Z. Komorowskim; sąd nakazał szefowi Samoobrony przeprosić go za słowa, że zboże było skażone.