Legiony prałata
"Boże, pokonaj biskupa masona" - plakaty takiej treści od kilku dni wiszą w sąsiedztwie gdańskiej parafii świętej Brygidy. Na niedzielnych wiecach tłum obrońców prałata Henryka Jankowskiego skanduje: "Powiesić biskupa!". Samochód nowego administratora parafii księdza Krzysztofa Czai ozdobiły swastyki, gwiazdy Dawida i hasło "Żyd i ch... to ty". Przed kościołem św. Brygidy pojawiły się nie tylko nowe hasła, ale także nowi ludzie. Związkowców z tzw. pierwszej "Solidarności" (u boku prałata Jankowskiego pozostała już tylko Anna Walentynowicz) zastąpili działacze radykalnych ugrupowań narodowych.
06.12.2004 | aktual.: 06.12.2004 09:11
- Ubolewam, że prałat Jankowski będzie się teraz kojarzył z postawami skrajnie nacjonalistycznymi i skandalami, a nie z tym, co robił w latach 80. dla stoczniowców i ich rodzin - mówi Jerzy Borowczak, jeden z inicjatorów strajku w gdańskiej stoczni w sierpniu 1980 r., były już współpracownik prałata Jankowskiego. Borowczakowi nie podoba się to, że ksiądz Jankowski tworzy nową formację polityczną, radykalniejszą nawet niż zwolennicy ojca Rydzyka, bo przypominającą przedwojenny Obóz Narodowo-Radykalny. Co ciekawe, ojciec Rydzyk nie wsparł księdza Jankowskiego, bo jest on dla niego konkurentem w walce o rząd dusz. Zdaniem byłych współpracowników, ks. Jankowski jest nie tyle liderem tworzącej się formacji, ile jej zakładnikiem. - Jego obrońcy od dawna nakręcali radykalizm prałata, a on głosił z ambony ich idee. Zyskiwał dzięki temu poklask wśród ludzi, którzy na każdym kroku wymyślają nowe teorie spisku - twierdzi Bogdan Lis, legenda gdańskiej "Solidarności".
LOS, czyli Samoobrona plus ONR
- Jestem przekonany, że zdecydowana większość protestujących pochodzi z zewnątrz. Parafianie nieraz mówili mi, że chcieliby mieć wreszcie normalny kościół. A skoro w pobliżu są inne świątynie - kapucyni, oblaci, palotyni i karmelici - chodzą na msze właśnie tam - mówi abp Tadeusz Gocłowski. Rzeczywiście, u św. Brygidy, zwłaszcza podczas niedzielnej mszy o jedenastej, dominują wierni z importu. To oni właśnie pod bramą św. Brygidy budują nową, skrajnie nacjonalistyczną partię. "Niewinna ofiara arcybiskupa", czyli prałat Jankowski, jest dla nich "świętym za życia męczennikiem". W odbywających się od kilku tygodni wiecach poparcia dla prałata jego odwołanie odgrywa drugoplanową rolę. Na pierwszym planie są interesy Ligi Obrony Suwerenności walczącej o "Polskę dla Polaków". Liga została założona ponad dwa lata temu w Gdańsku.
Działacze ligi nie ukrywają, że manifestacje przed kościołem św. Brygidy to dla nich wymarzona okazja, ich pięć minut w historii. Na reklamę, jaką dzięki temu zyskują, musieliby wydać co najmniej setki tysięcy złotych, a tak rozgłos i poparcie tłumów mają za darmo. Działacze ligi nie wykluczają podjęcia zbiorowej głodówki i pikiet siedziby kurii, bo "biskup musi czuć na swych plecach oddech wzburzonych wiernych". - Wyrośliśmy z buntu przeciwko zdradzie i korupcji na rządowych szczeblach, czyli z tego, co boli cały naród. To nasza siła, dzięki której wymieciemy całą nomenklaturę postkomunistyczną, wszystkich aferzystów i złodziei winnych kradzieży publicznego dobra. Stworzymy wielką i silną Polskę, którą rządzić będą Polacy - deklaruje Wojciech Podjacki, przewodniczący ligi i lider niedzielnych manifestacji przed św. Brygidą. To połączenie programu Samoobrony i przedwojennego ONR.
Armia prałata
Trzydziestoletni Wojciech Podjacki jest absolwentem Studium Pedagogicznego w Gdańsku. Ma żonę i trzech synów. Najpierw działał w Związku Białego Orła, potem w Narodowym Froncie Polskim, który 2,5 roku temu przekształcił w partię zrzeszającą - jak twierdzi - około 600 członków. Ale to partia kadrowa, więc liczby nie grają roli. - Naszym wrogiem nie jest ani Żyd, ani Niemiec, jak próbują to pokazywać media, ale ten, kto występuje przeciwko interesom polskiego narodu. Przeciwstawiamy się wywłaszczaniu naszych rodaków z ich narodowego majątku, do czego prowadzą złodziejska prywatyzacja i wyprzedaż majątku, szczególnie w niemieckie ręce - podkreśla współzałożyciel partii Wiesław Kozłowski z Sopotu.
Kozłowski ma solidarnościowy rodowód: działał w KOR, roznosił ulotki o Katyniu, w 1980 r. organizował strajki w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunalnym. Później przyłączył się do Ruchu Odbudowy Polski Jana Olszewskiego, ale się rozczarował, bo "z adwokata marny był przywódca". Od ośmiu lat Kozłowski współpracuje z Podjackim. Ze składek członkowskich (10 zł miesięcznie) wydają "Głos Sumienia" - biuletyn ligi.
W programie Ligi Obrony Suwerenności pełno jest słusznych postulatów ściągniętych z programów prawicy. Ma to ułatwić pozyskanie poparcia osób z innych części kraju, nie znających założycieli partii. Liga domaga się więc m.in. zniesienia immunitetu poselskiego, likwidacji zbędnych urzędów państwowych (Senatu, sejmików wojewódzkich, powiatów), wprowadzenia zakazu finansowania partii z publicznych pieniędzy, przeprowadzenia pełnej dekomunizacji i lustracji oraz przywrócenia kary śmierci.
Ewa Ornacka
Tomasz Krzyżak