Lech Wałęsa dla WP: zwerbowani na krzyżyk
Wczoraj mieliśmy dobitny przykład tego, jak łatwo media dają się manipulować w ubeckim stylu. Bezmyślnie, jak jeden mąż przytaczały kolejne wątpliwej wiarygodności „sensacje” Wyszkowskiego na mój temat. Nie może mi nic udowodnić, to wymyśla przysięgi na krzyżyk, mieszając nieczysto Boga do jego niskiej walki. Nie mogę pozostać dłużny, nawet jeśli to samo muszę mówić po raz tysięczny. I będę powtarzać, bo skoro nie dałem się złamać metodom bezpieki w czasach komunistycznym, tak nie pozwolę na takie manipulacje w wolnej Polsce, której odzyskaniu poświęciłem życie.
W latach 80. władza komunistyczna i bezpieka robiły wszystko, żebym nie dostał Nagrody Nobla. Preparowali dokumenty, podrzucali kwity, nękali moją żonę, dzieci, wymyślali rozmowy z bratem. Nawet te zabiegi udały im się częściowo, bo w 1982 roku Nagrody nie dostałem, a co gorsza wielu rodaków uwierzyło w ich manipulacje. W 1983 już byli bezsilni. Komitet Noblowski zrobił swoje. O Wałęsie i o walce Solidarności musiał usłyszeć świat. Nigdy nie spodziewałem się, że w wolnej Polsce, w równo 25 lat od tamtych wydarzeń, chwilę przed obchodami tej rocznicy na skalę międzynarodową, mogą być stosowane te same ubeckie metody. I to przez dawnych kolegów. Dla nich sensem życia stała się walka ze mną. Wyszkowski już nie pamięta, że pracował ze mną jeszcze w czasach prezydentury. Wtedy, chyba licząc na lepszą karierę, siedział cicho. Tak cicho, że widząc jego miernotę nie proponowałem poważnych funkcji. Pozostało mu teraz się mścić i dołączyć do innych niespełnionych i sfrustrowanych.
I wcale nie miałbym ochoty zabierać miejsca i czasu odpowiedziami na te bzdury, które dla każdego myślącego Internauty są oczywistymi absurdami. Dziwię się tylko portalom, że tak bezmyślnie przytoczyły takie słowa za Wyszkowskim i jego zaufanym rozmówcą – agentem SB: „A bo oni przychodzili i zaczęli się tam śmiać, że Wałęsa przysięgał nie na krucyfiks - tylko oni inaczej to mówili - na krzyżyk - że przysięgał, że będzie lojalny w stosunku do służby - wyjaśnił rozmówca”.
I dalej czytamy jawną sprzeczność: „Bo to było jednego dnia, raz go przywieziono, była rozmowa kilkugodzinna i Wałęsa podpisał zobowiązanie o współpracy. Nie chciał podpisać zobowiązania o współpracy (...) W każdym bądź razie on powiedział, że przysięga jego na krzyż jest ważniejsza niż wszystkie jego podpisy, że w stosunku do Boga on się nigdy nie wyprze tego, co deklaruje - mówi b. funkcjonariusz”
Czy ktoś o zdrowych zmysłach może podawać takie informacje, w których zaprzecza się samemu sobie. Dla Wyszkowskiego – i niestety dla mediów – stało się to „rewelacją”. Największą jest chyba to, że wielki śledczy Wyszkowski – ciekawe z iloma agentami SB spotykał się jeszcze i czy przed 1989 też z takim zaufaniem? - wynalazł nowy typ agenta: zwerbowany na krzyżyk. Już chyba zrozumiał, że nie jest w stanie nic mi udowodnić, bo niczego nie podpisałem, to szuka innych „argumentów”. Teraz wymyślił razem z jakimś SB-ekiem przysięgę na krzyżyk. Jest już absolutnym przekroczeniem granic przyzwoitości – z tymi też ten człowiek miał zawsze problemy – mieszanie Boga i Krzyża w takie potyczki. Ja zawsze Bogu i Krzyżowi pozostałem wierny. I protestuję przeciwko takim metodom!
Dalej agent Wyszkowskiego też jest bardzo „precyzyjny”: „Zobowiązanie Wałęsy było tego typu, że on zgadza się na współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. I teraz nie wiem, czy informacje przez niego przekazane będą sygnowane "Bolek", czy on będzie podpisywał "Bolek" - powiedział b. funkcjonariusz SB”. Tego nie wie, ale wie, że był krzyżyk.
Wyjaśnienie dla działań Wyszkowskiego od lat jest to samo: on żyje z tego, żeby mnie opluwać. I chyba jeszcze chce na tym zarabiać, zbiera pieniądze w internecie – nie wiadomo, czy legalnie. Ja walczyłem, jak potrafiłem, ile sił mi starczyło. I to ja obaliłem komunizm, a nie Wyszkowski. On się chyba lekko spóźnił albo wystraszył.
Są jeszcze inne powody takiego zachowania Wyszkowskiego. Dziś przygotowujemy się - nie dla Wałęsy, ale dla Polski, dla promocji naszego kraju i naszego zwycięstwa - do dużych wydarzeń związanych z rocznicą przyznania mi Nobla na wrzesień i grudzień 2008. Chcemy przypomnieć Solidarność. Chcemy mówić o Solidarności dla przyszłości. Gościć będziemy znakomitości z całego świata. Nawet Jego Świątobliwość Dalajlama rozważa przyjazd. Taka ranga wydarzeń, takie przesłanie najwyraźniej nie wszystkim się podoba. Znajdą się tacy, którzy w tym chcą przeszkadzać, tak jak przeszkadzali w walce. Nie pozwolę na to. Wierzę, że Rodacy także.
A na koniec skoro Wyszkowski przytacza takie wątpliwej maści i jakości źródła, to ja nie będę dłużny. Przytoczę fragment wywiadu-rzeki z szefem ochrony gen. Jaruzelskiego płk. Arturem Gotówko przeprowadzonym przez Henryka Piecucha (w cytacie nie ma wątków innych, nie dotyczących opisywanej sprawy): HP: Wyraźnie pan ukierunkowuje oskarżenia. Nie wskazując palcem, ale całą ręką: Krzysztof Wyszkowski. (...) Myśli pan, że Wyszkowski jest na pasku tajnych służb? (...) AG: Nie mówię, że to agent, chociaż pańskie argumenty nie są żadnymi dowodami wykluczającymi agenturalność. Znane są przypadki wybitnych agentów bezpieki, manifestujących swoją nienawiść do Firmy czy Wielkiego Brata znacznie wyraźniej niż czynił to Wyszkowski. (...)
Wnioski pozostawiam Internautom, którzy potrafią myśleć i wyciągać wnioski, wbrew temu, co sądzili ci, którzy za Wyszkowskim przytaczają takie bzdury, jak te wczorajsze „rewelacje”.
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski