Lech Kaczyński poleci bronić Gruzji
Jeśli wzrośnie napięcie w Gruzji, na znak solidarności prezydenci Polski i Litwy polecą do Tbilisi. Taki plan mają Lech Kaczyński i Valdas Adamkus - dowiedział się "Dziennik". Do tej pory żaden z przywódców Europy i Ameryki nie zdecydował się na tego typu ruch.
W zeszłym tygodniu Saakaszwili dzwonił do Adamkusa i Kaczyńskiego. Alarmował ich, że Władimir Putin zapowiada ustanowienie formalnych stosunków z władzami Abchazji i Osetii Południowej. Kreml chce w ten sposób uczynić pierwszy krok do oddzielenia obu prowincji od Gruzji.
Twarde stanowisko w sprawie problemów Gruzji zajęło NATO, Unia Europejska i OBWE. Z wyrazami solidarności pospieszyli czołowi kandydaci w wyborach prezydenckich USA.
Zdaniem polskich źródeł dyplomatycznych, to właśnie tak stanowcza reakcja Zachodu skłoniła Władimira Putina do złagodzenia stanowiska: rosyjski przywódca zapewnił, że nie nawiąże stosunków dyplomatycznych z oboma separatystycznymi regionami w najbliższym czasie.
Rozważamy wszystkie opcje. Ale przed podjęciem dalszych kroków w sprawie Gruzji prezydent chciałby skonsultować się z premierem - powiedział gazecie dyrektor Biura Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta Mariusz Handzlik. Podobnie sprawy widzi doradca prezydenta Adamkusa Simonas Satunas. To jest możliwa opcja - przyznaje pytany o pomysł wspólnej wizyty w gruzińskiej stolicy.
Inicjatywa ewentualnej wizyty Lecha Kaczyńskiego w Gruzji ma być skonsultowana z rządem: dowiedział się już o niej MSZ. W ten sposób prezydent chce, aby Kreml nie mógł rozgrywać różnic między oboma ośrodkami władzy w naszym kraju. (PAP)