Kupując podróbki wspierasz terrorystów
Tajlandia staje się światowym
centrum obrotu pirackimi towarami, a największe korzyści z tego
procederu czerpią grupy terrorystyczne i zorganizowane organizacje
przestępcze - ocenili eksperci Unii Europejskiej.
20.11.2003 | aktual.: 20.11.2003 12:25
Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) ocenia, że rocznie rynek pirackich towarów wart jest 460 mld euro.
Zdaniem unijnego specjalisty ds. ceł, Christophe'a Zimmermana, obrót podróbkami to sposób na pranie brudnych pieniędzy m.in. dla Al-Kaidy, libańskiego Hezbollahu i irlandzkich ugrupowań paramilitarnych.
Wyobrażenie o skali zjawiska dają zacytowane przez Zimmermana dane o przemycie podróbek do Unii Europejskiej. W zeszłym roku na jej granicach przechwycono pirackie towary o wartości 2 mld euro. Były to różne produkty - od lekarstw i płyt CD i DVD po markowe ubrania, kosmetyki, sprzęt elektroniczny i części samochodowe.
43% tego przemytu pochodziło z Tajlandii, 15% z Chin, 8% z Turcji, a 5% z Hongkongu. Reszta - z Malezji, Czech, USA, Tajwanu, Mauritiusa, Polski, Rosji i innych krajów - powiedział Zimmerman.
Rainer Osterwalder z Europejskiego Biura Patentowego zaznaczył, że nie oznacza to, że podróbki zostały w tych krajach wyprodukowane. Jego zdaniem, wytwórcy i przemytnicy używają skomplikowanych tras przerzutowych, by zmylić tropy.
Według ekspertów, przemytowi podróbek często towarzyszy przemyt broni, narkotyków i handel ludźmi. "Mamy dowody i informacje Interpolu, że niektóre bardzo dobrze znane ugrupowania terrorystyczne korzystają z tej drogi do finansowania swojej działalności" - powiedział Zimmerman.
Eksperci UE dzielą się swoim doświadczeniem w walce z przemytem i produkcją podróbek na trwającym w filipińskiej stolicy Manili od wtorku seminarium z udziałem przedstawicieli krajów Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodnej (ASEAN).