Ktoś grozi senatorowi PO
Ubiegający się ponownie o mandat płocki senator PO Eryk Smulewicz oraz jego asystent otrzymali w ostatnim czasie przesłane na ich telefony komórkowe SMS-y zawierające groźby i wulgarne określenia. Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Nowym Dworze Mazowieckim.
Smulewicz powiadomił o SMS-ach policję i sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Nowym Dworze Mazowieckim. To właśnie z okolic tej miejscowości miały być wysyłane SMS-y.
Senator poinformował, że pierwszy z ok. 10 SMS-ów otrzymał 18 września; później były kolejne, wysyłane o różnej porze, z różnych numerów telefonów komórkowych. Z ich treści wynika, że nadawca lub nadawcy znali m.in. imiona dwóch wolontariuszek zaangażowanych w kampanię Smulewicza, a także plan ich pracy. On sam nie wyklucza, że obserwowano jego biuro, asystenta i wolontariuszki. - SMS-y zawierają groźby karalne - powiedział senator.
- Nie mam zupełnie pojęcia, jaka osoba czy grupa, mogła wysyłać te SMS-y. Bardziej traktuję to jako chuligańskie zachowanie, które widać, że ma na celu zniechęcić, a przy okazji nastraszyć - powiedział Smulewicz. Dodał, że wolontariuszki, o których wspominano w SMS-ach to osoby w wieku około 20 lat, zaangażowane w pracę jego sztabu wyborczego. - Obie wolontariuszki zdecydowały się kontynuować pracę, uważając, że nie można poddawać takim groźbom - przyznał senator.
Prokurator rejonowa w Nowym Dworze Mazowieckim Emilia Krystek powiedziała, że decyzję rozstrzygającą o tym, kto będzie prowadził postępowanie w sprawie gróźb zawartych w SMS-ach do Smulewicza podejmie w najbliższym czasie Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Według niej, właściwą jednostką w tej sprawie jest prokuratura w Płocku - skąd Smulewicz jest senatorem lub prokuratura w Sochaczewie, gdzie Smulewicz przebywał, gdy dotarł do niego pierwszy sms.
Źródła w policji poinformowały, że po złożeniu zawiadomienia w sprawie gróźb zawartych w SMS-ach do Smulewicza, ustalono wstępnie, że miejscem ich nadania mogły być okolice Nowego Dworu Mazowieckiego.