Kto strzelał do weterynarza?
Biegły balistyk nie jest w stanie ocenić jednoznacznie, czy weterynarz, który zginął dwa lata temu podczas obławy na tygrysa w Warszawie, został zastrzelony przez policjanta, który zasiada na ławie oskarżonych.
Warszawski Sąd Okręgowy zapoznał się z opinią biegłego, sporządzoną na podstawie nagrania telewizji TVN, która zarejestrowała okoliczności obławy na tygrysa zbiegłego z cyrku "Korona", w marcu dwa lata temu. Podczas ataku drapieżnika na weterynarza, który miał uśpić zwierzę, rozległy się strzały. Jeden z nich okazał się śmiertelny dla człowieka.
Na przedstawionej sądowi taśmie nie widać, kto strzela. Według obrońcy oskarżonego policjanta, mecenasa Jacka Dubois, na podstawie nagrania można tylko stwierdzić, że strzały padły z miejsca, w którym znajdował się oskarżony. Według obrony w tym samym miejscu znajdowało się jeszcze co najmniej kilka innych osób z bronią, które strzelały.
Ten film nie pozwala jednoznacznie wskazać osoby strzelającej - powiedział mecenas Dubois. Taką samą ocenę wyraził biegły balistyk.
Oskarżony policjant, 33-letni Krzysztof S. odpowiada pod zarzutem przekroczenia uprawnień dotyczących zasad użycia broni palnej w momencie, kiedy w pobliżu znajdował się człowiek.
Według prokuratury Krzysztof S. strzelając do tygrysa nieumyślnie spowodował śmierć weterynarza 43-letniego Ryszarda Karczewskiego, który został zaatakowany w tym samym momencie przez zwierzę.
Proces został odroczony do 17 czerwca. W tym dniu do sądu stawi się raz jeszcze biegły balistyk, który odpowie na pytania obrony. (an)