Krwawe starcia w Iraku
Zwolennicy radykalnego przywódcy szyickiego Muktady al-Sadra starli się w niedzielę z siłami koalicji w Nadżafie. Doszło też do starć w Bagdadzie i samobójczego zamachu w Kirkuku. Są ofiary po obu stronach. Al-Sadr wezwał swych zwolenników do siania terroru.
Zwolennicy al-Sadra domagają się od kilku dni od władz koalicyjnych, aby cofnęły zakaz wydawania tygodnika "Al-Hawza", którego al-Sadr jest właścicielem. Pismo ostro krytykuje Amerykanów i domaga się zakończenia okupacji. Władze zamknęły tygodnik w ubiegłą niedzielę na dwa miesiące za podżeganie do przemocy.
Czterech żołnierzy z Salwadoru zginęło, a dziewięciu zostało rannych w niedzielę w pobliżu Nadżafu (środkowy Irak) w starciach ze zwolennikami al-Sadra. Po stronie irackiej jest ok. 20 zabitych i ok. 100 rannych.
Nadżaf jest położony w dowodzonej przez Polskę środkowo- południowej strefie stabilizacyjnej. Odpowiedzialność za ten region ponosi latynoska brygada "Ultra Plus" pod hiszpańskim dowództwem.
Co najmniej jeden Irakijczyk zginął w niedzielę, a wielu zostało rannych w bagdadzkiej dzielnicy Sadr City, gdzie zwolennicy al- Sadra starli się z wojskami amerykańskimi.
Do Sadr City, gdzie al-Sadr ma szczególnie wielu zwolenników, wjechały czołgi amerykańskie, miażdżąc po drodze kilka samochodów - relacjonuje Reuter. Starcia trwały także po zapadnięciu zmroku.
Także w centrum Bagdadu doszło w niedzielę do strzelaniny podczas protestów zwolenników al-Sadra. Świadkowie twierdzą, że policja oddała strzały ostrzegawcze i że co najmniej dwie osoby zostały ranne.
Dwóch żołnierzy amerykańskich i pięciu irackich cywilów zostało rannych w niedzielę w Kirkuku (północny Irak) w rezultacie samobójczego ataku z wykorzystaniem samochodu wyładowanego materiałem wybuchowym - podała miejscowa policja.
Celem ataku byli żołnierze USA, którzy pilnowali porządku podczas masowych protestów zwolenników al-Sadra. Samochód z zamachowcem- samobójcą eksplodował w pobliżu amerykańskich żołnierzy.
Czterech Irakijczyków zginęło, a ośmiu zostało rannych rannych w starciu między siłami brytyjskimi a zwolennikami al-Sadra w Amarze, 370 km na południowy wschód od Bagdadu. O ofiarach poinformowały tamtejsze szpitale.
Al-Sadr wydał w niedzielę oświadczenie, wzywając swych zwolenników do zaprzestania nieskutecznych demonstracji i rozpoczęcia akcji terroru przeciwko wrogom. Zapowiedział, że on sam będzie protestował, siedząc w meczecie w Kufie koło Nadżafu, w którym od miesięcy wygłasza piątkowe kazania.