Królowa reklamy monarchii
Elżbieta II jest najbardziej pracowitym władcą w dziejach Wielkiej Brytanii.
Kiedy w 1953 r. obejmowała tron, Imperium Brytyjskie miało liczne kolonie, ale miliony Anglików mieszkały w wiktoriańskich slumsach: bez telewizji, samochodu czy choćby ciepłej wody. Sama instytucja monarchii była kwestionowana. Elżbieta II miała wówczas 27 lat. Dziś jako 80-latka, która 17 czerwca oficjalnie obchodzi rocznicę urodzin, z silnego tronu spogląda na kwitnący nowoczesny kraj.
Premierzy
Znała ich dziesięciu. Pierwszy to Winston Churchill, który do szaleństwa kochał się w młodziutkiej, atrakcyjnej królowej. Elżbieta, wtedy już zamężna, nie potrafiła ukryć, pod jak wielkim wrażeniem geniuszu premiera pozostaje. Sędziwy polityk widział się w roli osobistego doradcy stawiającej pierwsze kroki królowej, ale pałac Buckingham obawiał się kłopotów, których mogłyby przysporzyć ich relacje. Kolejni premierzy: Eden, Macmillan i Douglas--Home, mieli za zadanie przeprowadzić Elżbietę możliwie najłagodniej przez okres końca brytyjskiego imperium, czyli utraty zamorskich kolonii. Przyjaciele królowej twierdzą, że lider Partii Pracy James Callaghan był premierem, któremu najlepiej układały się kontakty służbowe z monarchinią. Najwięcej spekulacji zrodził 11-letni okres rządów Margaret Thatcher. Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną wzajemnej niechęci była kłótnia między pałacem a Downing Street w sprawie sankcji wobec prowadzącej politykę apartheidu RPA. Królowa dała się poznać jako przeciwnik wszystkiego,
za czym stoi thatcherowski rząd. Za czasów Johna Majora rodzina królewska przechodziła najcięższe chwile: rozwód dwojga dzieci i pożar pałacu w Windsorze. Z kolei żona TonyŐego Blaira pierwsza w historii odmówiła złożenia królowej ukłonu, co Elżbieta uznała za oryginalny dowcip, chociaż Cherie Blair wcale nie zamierzała żartować.
Co roku królowa otwiera obrady parlamentu, ale nie bierze udziału w wyborach. Nigdy publicznie nie ujawniła swoich poglądów i nie udzieliła żadnego wywiadu. Mówi niewiele i zachowuje pokerową twarz. Jako pierwszy angielski monarcha odwiedziła Chiny (1986 r.) i Rosję (1994 r.).
Wścibska dama
Prawo jazdy zrobiła jeszcze w czasie wojny i chętnie siada za kierownicą swoich range roverów. Królową można spotkać na zakupach w okolicach posiadłości w Balmoral czy Sandringham. To przede wszystkim kobieta ze wsi w najlepszym, brytyjskim tego słowa znaczeniu. Kocha przyrodę, ogrodnictwo, konie i psy. Rzadko ujawnia emocje, prawie nigdy nie podnosi głosu. Pilnuje, by ci, których nie darzy sympatią, nie byli zapraszani do pałacu Buckingham. Postawiona w niezręcznej sytuacji zakłada prochowiec i mówi, że musi wyprowadzić psy. Nie znosi się roztkliwiać, ale mało kto wie, że w prywatnym gronie jest osobą bardzo zabawną. Lubi opowiadać dowcipy i parodiować angielskie dialekty. Najlepiej czuje się między zwykłymi ludźmi na wsi i swoimi wieloletnimi pracownikami. Opłaca ich wyjątkowo marnie.
W przeciwieństwie do matki uwielbia oszczędzać i uchodzi za osobę wręcz skąpą. Pałacowej służbie zakazuje chodzić środkiem dywanów, by nie zużywały się zbyt szybko. Ciężko przychodzi jej wypowiedzenie słowa "dziękuję". Tak, pije popołudniową herbatę. Dokładnie o 16.30. Nie interesuje się modą, ale przebiera się nawet cztery razy dziennie i tego samego oczekuje od bawiących u niej gości. Krawcy i szewcy, by wziąć miarę, sami muszą do niej przyjechać. Uwielbia plotki. O flirtach i tajemnicach zatrudnionych u niej pracowników każe się informować na bieżąco. Nie ukrywa, że lubi oglądać wnętrza innych domów. Kiedy prowadzi samochód, zwalnia przed oknami posesji, do których może zajrzeć. Przyłapana czuje się nieswojo, chowa się za męża i odjeżdża. Od roku używa iPoda, od kilku lat - telefonu komórkowego, oba otrzymała w prezencie od syna Andrzeja. Ma wyjątkową pamięć do twarzy i imion. W trakcie spotkań z tzw. tłumem nie zachęca do rozmów. Jak twierdzi królewski rzecznik, nie mają one sensu - zdecydowana większość
osób przejęta obecnością królowej nie jest w stanie powtórzyć choćby słowa z takiej konwersacji.
Sylwia Chudak z Londynu