Kradzione nie grzeje
Każdego roku w Szczecinie pod ostrzem
złodziejskich siekier pada ponad czterysta drzew, znacznie więcej
jest kradzieży drewna w okolicznych lasach państwowych - pisze
"Kurier Szczeciński".
Problem dotyczy nie tylko samowolnej wycinki, ale także kradzieży tzw. gotowego zapasu, czyli drewna przygotowanego przez drwali i ułożonego w stosy.
- Wiadomo, że w lesie ścięte drzewo długo nie poleży- mówi długoletni pracownik nadleśnictwa Trzebież - każdego dnia ze stosu ginie kilka sztuk. Kradną nie tylko ludzie biedni, często łapiemy złodziei, którzy upychają "metry" do bagażnika eleganckiego samochodu.
Łupem złodziei padają też rzadkie i cenne okazy cisów, na policję zgłaszają się osoby, którym z prywatnych posesji i działek ktoś wyciął drzewa owocowe. Złapani na gorącym uczynku tłumaczą, że nie mają już czym palić w piecach. Skończył im się węgiel, pieniędzy brakuje na zakup kolejnej tony. (PAP)