Korea prosi o pomoc
(RadioZet)
Władze w Phenianie przerwały milczenie. Korea Północna po wczorajszej tragedii prosi o pomoc ONZ. W katastrofie kolejowej zginęło ponad 50 osób, a ponad 1200 zostało rannych. To dopiero wstępny bilans podany przez Czerwony Krzyż. Inne źródła informują o 150 zabitych. Liczba ofiar najprawdopodobniej wzrośnie.
Na miejsce wypadku pojedzie misja reprezentująca różne agendy ONZ – poinformował rzecznik Światowego Programu Żywnościowego
Rzecznik Czerwonego Krzyża w Pekinie, John Sparrow po rozmowie z przedstawicielami tej organizacji w Korei Północnej poinformował, że w wyniku wybuchu na stacji kolejowej w Ryongchong przy granicy z Chinami całkowicie zniszczonych zostało ponad 1800 mieszkań, a częściowo ponad 6300. 12 budynków zostało zrównanych z ziemią.
Sparrow zastrzegł, że liczba ofiar śmiertelnych nie jest ostateczna i może wzrosnąć.
Według Czerwonego Krzyża katastrofa została spowodowana przez pociąg przewożący materiały wybuchowe, prawdopodobnie dla górnictwa.
O tym, że doszło do katastrofy Korea Północna przyznała się Rosji – poinformował szef rosyjskiej dyplomacji, Siergiej Ławrow. Wyjaśnił, że Moskwa przesłała Phenianowi informację, że „jest gotowa udzielić pomocy przy likwidacji następstw katastrofy kolejowej, jeśli strona północnokoreańska się o to zwróci”. „W odpowiedzi poinformowano nas, że wydarzenie rzeczywiście miało miejsce i że trwa wyjaśnianie jego okoliczności” – powiedział Ławrow, cytowany przez agencję ITAR-TASS
Wcześniej władze w Phenianie nie komentowały katastrofy, starając się odciąć region, w którym doszło do tragedii, od świata.
Media południowokoreańskie informowały, że w katastrofie mogło zginąć albo doznać obrażeń do 3 tys. osób. We wczorajszych doniesieniach podawały, że wybuch nastąpił po zderzeniu dwóch pociągów wiozących benzynę i płynny gaz.