Komendant broni gangstera

51-letni Stanisław J. uniknął badania na zawartość narkotyków we krwi i nie będzie odpowiadał za jazdę pod ich wpływem dzięki miejscowemu komendantowi policji - pisze "Super Express". "Nie stać nas na kosztowne badania" - argumentował komendant Jerzy Trędowicz.

29.09.2003 | aktual.: 29.09.2003 11:12

26 sierpnia dwóch policjantów zauważyło, jak kierowca zbliżającego się "zygzakami" luksusowego Audi V8 traci kontrolę nad pojazdem i uderza w barierkę oddzielającą jezdnię od chodnika. Policjanci ruszyli w pościg i złapali mężczyznę.

- Kierowca dosłownie wypadł zza kierownicy. Bełkotał, zataczał się - relacjonuje policjant. Przewieziono go do szczecińskiej izby wytrzeźwień. Tam okazało się, że to znany szczeciński gangster. Okazało się, że J. nie pił alkoholu. Policjanci podejrzewali, że jest pod wpływem narkotyków, więc pobrano krew do dalszych badań.

Następnego dnia Stanisław J. został przesłuchany w komisariacie policji Kołbaskowo - Dobra Szczecińska. Według funkcjonariuszy tego komisariatu, później wszedł do gabinetu komendanta. Twierdzą oni, że po rozmowie w cztery oczy ze Stanisławem J. komendant napisał notatkę, w której zakazał podwładnym wysyłania krwi do badania. Argumentował, że na takie badania policji nie stać.

Komendant zaprzecza jednak, jakoby rozmawiał z gangsterem w gabinecie. "Decyzję o niepoddawaniu badaniom pobranej krwi podjąłem po konsultacji ze swoim przełożonym. Takie badania są po prostu zbyt drogie dla nas" - powiedział Jerzy Trędowicz, komendant komisariatu. Okoliczności zdarzenia, przesłanki podjęcia decyzji przez komendanta zbada inspektorat szefa zachodniopomorskiej policji, czyli "policja w policji". (uk)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)