Kolejna próba samobójstwa nastolatka
Adrian był spokojnym chłopcem, dobrze się uczył. - Tak strasznie się cieszył, że poszedł do tego gimnazjum, bo tam był podobno wysoki poziom - mówi jego babcia. Radość nie trwała długo. Od września zeszłego roku grupa agresywnych kolegów zatruła mu życie - wyzywali, opluwali, kopali, kilka razy pobili. Nikt z przyglądających się temu uczniów mu nie pomógł. Nastolatek nie wytrzymał presji i targnął się na życie.
Wyjątkowo spokojna szkoła
Wydaje się, że to całkiem spokojna szkoła. - Czasem mówią coś w żartach: "po lekcjach dostaniesz!", ale nigdy do tego nie dochodzi. Jest bezpiecznie - mówią zgodnie Ania, Kinga i Małgosia. - A ja słyszałam, że tam się źle dzieje - twierdzi ich koleżanka ze szkoły w sąsiedniej gminie. - Najpierw zaczepki na przerwach, a potem umawiają się po szkole na bijatykę - mówi. - No, takie ustawki - potwierdza Tomek, uczeń III klasy. - Ale to są walki jeden na jeden. Biją się tylko ci, co chcą - dodaje.
Więcej do powiedzenia ma mieszkaniec sąsiadującego ze szkołą domu. - Wolę tam nie podchodzić. Nieraz mnie ci gimnazjaliści sklęli, zwyzywali. Są agresywni. Działo się to nawet na przerwach, zresztą woźna to widziała - mówi pan Tomasz. Dyrektorka szkoły nie wierzyła w to, że chłopiec był bity. - Bicie? Kto tak twierdzi? - pytała Janina Mizińska-Rutkowska. Stwierdziła, że mogły zdarzyć się poszturchiwania. - Chłopiec nie zgłaszał ani kolegom, ani szkolnemu psychologowi swoich problemów- dodała, zaznaczając jednocześnie, że nikt z dyżurujących podczas przerw nauczycieli nie widział jak maltretowano chłopca. Babcia chłopca przyznaje jednak, że to dziwne, iż nikt niczego nie zauważył. - Siedział smutny, to mówili, że smutny, bo skryty. A od czego są kamery? A ta banda uwzięła się na niego - denerwuje się. Nie wytrzymał presji
25 października chłopiec wrócił po lekcjach ze szkoły. Według ustaleń policji, tego dnia koledzy próbowali go sprowokować do bójki. Dostał ręką w twarz. Wrócił do domu, zjadł obiad, był spokojny. Niedługo potem próbował się powiesić. Na szczęście lina nie wytrzymała ciężaru. Matka zawiadomiła policję. Do wczorajszego wieczora zatrzymano czterech czternastolatków, którzy dręczyli chłopca.
Zarzuca im się fizyczne i psychiczne znęcanie, które doprowadziło do próby samobójczej. - Jeden z nich przyznał się, że bił chłopca i dokładnie to opisał. Drugi również o tym opowiadał, zaznaczył jednak, że był tylko świadkiem - mówi rzecznik małopolskiej policji, mł. insp. Dariusz Nowak. Policja oglądała materiały z czterech kamer umieszczonych na szkolnych korytarzach. Widać tam grupę szarpiących się nastolatków, jednak nie ma pewności, że był wśród nich Adrian. Agresorami zajmie się teraz sąd rodzinny. Adrian trafił pod opiekę psychologów z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Myślenicach. Obecnie jest w domu. Wczoraj był w szkole z matką. - Chcemy, aby do nas powrócił - przyznaje pani dyrektor, obiecując, że od tej pory psycholog będzie pomagał zarówno jemu, jak i innym uczniom. Marta Paluch