Kolejarze grożą strajkiem generalnym
Pod Sejmem zakończył się protest pracowników kolei.
Kolejarze dali rządowi tydzień na rozpoczęcie negocjacji w sprawie sytuacji na kolei. O ultimatum kolejarzy wobec rządu poinformował Stanisław Kogut z Solidarności kolejowej. Termin upływa w przyszłą środę. Związkowcy zapowiadają, że w razie braku zadowolających ich decyzji, kolejarzy podejmą strajk generalny.
02.12.2004 | aktual.: 02.12.2004 15:58
Pomoc w doprowadzeniu do negocjacji zadeklarował szef sejmowej komisji infrastruktury Janusz Piechociński.
Wcześniej, protestujący kolejarze złożyli petycję z żądaniami u marszałka Sejmu. Domagają się 500 milionów złotych dotacji na infrastrukturę kolejową w przyszłym roku, a także poszanowania porozumień między komitetem protestacyjnym kolejarzy a rządem. Chodzi im o to, by wszystkie strategiczne decyzje na kolei były konsultowane na posiedzeniach komisji trójstronnej.
Przed gmachem Sejmu protestowało około tysiąca protestujących związkowców PKP. Według zapowiedzi organizatora pikiety - Krajowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego - protestujących miało być około 10 tys.
Słychać było gwizdki, syreny, a na transparentach przeczytać można było hasła: "Precz ze złodziejami" i "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", "Wara od przewozów regionalnych", "Hausner zdrajcą narodu i ojczyzny", "Pracy i godnej płacy".
Rano związkowcy pikietowali Mazowiecki Urząd Marszałkowski. Do protestujących przed Urzędem Marszałkowskim wyszedł dyrektor departamentu nieruchomości i infrastruktury Janusz Ulatowski. Związkowcy nie chcieli jednak z nim rozmawiać.
Przewodniczący Rady Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ "Solidarność" Stanisław Kogut powiedział, że protest był dawno zapowiadany i związkowcy oczekiwali, że wyjdzie do nich marszałek. Protestujący przekazali Ulatowskiemu petycję, w której domagają się odstąpienia od tworzenia spółki Koleje Mazowieckie.