Koksowniki pomagają przeżyć
Przy tak niskich temperaturach nie można
wykonywać wielu prac, dlatego szefowie szczecińskiej stoczni
umożliwili pracownikom branie urlopów - pisze "Głos Szczeciński".
24.01.2006 | aktual.: 24.01.2006 07:36
Część osób z tego skorzystała. Część pracowników jest na zwolnieniach lekarskich. W sumie absencja z jednego i drugiego powodu sięga nawet 40%.
Monter ślusarz Stanisław Ragucki w stoczni pracuje 40 lat. Pamiętam zimę stulecia w 1979 roku, ale takich siarczystych mrozów wtedy nie było - przyznaje. Będziemy wykonywać prace monterskie przy sekcji statku con-ro. Spawać ani malować przy takiej temperaturze się nie da.
Inny z monterów ogrzewa się przy "koksowniku". Prosi, by nie publikować jego nazwiska, bo nie chce aby pomyślano, że się obija. Co pół godziny trzeba się ogrzać, bo inaczej człowiek przemarza - mówi naciągając na twarz specjalną wełnianą czapkę, w której są tylko otwory na oczy i usta. Nie brałem urlopu, bo wolę go wziąć latem. Jakoś wytrzymam te mrozy.
Takich "koksowników" czyli beczek, w których pali się drewno jest w stoczni kilkadziesiąt. Zgromadziliśmy bardzo duże ilości drewna odpadowego i mamy czym palić - mówi Tadeusz Zwierzyński, dyrektor techniczny Stoczni Szczecińskiej Nowa.
Są też dla stoczniowców gorące napoje i gorące posiłki. Zima jest co roku i staramy się do niej odpowiednio przygotować. Nie lekceważymy meteorologicznych zapowiedzi. Już mamy przygotowaną ekipę do usuwania śniegu z dachów, ponieważ są zapowiadane obfite opady śniegu - dodaje dyrektor.
Na pochylniach stoją dwa statki przygotowywane do wodowania. Zimowa aura może je opóźnić. Niskie temperatury nie pozwalają na zewnętrzne malowanie kontenerowca. Przeszkodą w wodowaniu może też być skuta lodem Odra.(PAP)