King Kongo

Krzysztof Pochrzęst, były agent FOZZ, znów próbuje wyciągnąć miliony dolarów ze spółki KGHM Polska Miedź SA

28.07.2003 08:14

"Mówiono o nim King, w mieście świętej wieży..." - zespół T.Love mógłby dedykować te słowa Krzysztofowi Pochrzęstowi. Prezes firmy Colmet International Ltd., zarejestrowanej w raju podatkowym na Karaibach, 14 lat temu zagarnął miliony dolarów Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego i nie rozliczył się z nich do dzisiaj. Przed sześciu laty namówił szefów KGHM Polska Miedź do zainwestowania w kongijskie złoże miedzi i kobaltu Kimpe. Koncern - według NIK - stracił na tym około 300 mln zł. Płacił Pochrzęstowi za prawa do złoża, chociaż nigdy nie miał on takich praw. Do dziś nie może przerobić ani wywieźć z Konga co najmniej 160 tys. ton wydobytej rudy.

Pod koniec czerwca 2003 r. prezes KGHM Stanisław Speczik zapowiedział, że zarekomenduje radzie nadzorczej spółki powrót do interesów w Kongu - tym razem kosztem 10 mln USD. Akcjonariusze nie wiedzą, że w przygotowaniach do drugiej fazy inwestycji znów uczestniczy Krzysztof Pochrzęst. Tajemniczemu pośrednikowi i szefom KGHM nieformalny immunitet zapewniają zaprzyjaźnieni politycy lewicy. Ile pieniędzy tym razem straci warta ponad 770 mln USD (według wyceny giełdowej) spółka, w której niemal 45 proc. udziałów ma skarb państwa, czyli podatnicy?

Poufne misje Krzysztofa Pochrzęsta

Dlaczego KGHM zatrudnił przy inwestycji w Kongu pośrednika, i to z FOZZ? Do kogo trafiają pieniądze topione w tzw. projekcie Kimpe? Sejmowa komisja skarbu wkrótce otrzyma raport NIK z kontroli w lubińskim koncernie miedziowym zakończonej 30 kwietnia tego roku. Zarząd poinformował kontrolerów, że nie wie, do kogo należy spółka Colmet z brytyjskich Wysp Dziewiczych, której od ponad sześciu lat płaci za pośrednictwo w kongijskiej inwestycji. Pierwsze 10 mln USD wpłynęło na konto Colmetu jeszcze przed rozpoczęciem eksploatacji złoża Kimpe przez KGHM. Koncern nie odpowiedział nam praktycznie na żadne pytania o inwestycję w Kongu.

- Spółka mogłaby przekazać odpowiednie wyjaśnienia jedynie za zgodą Colmet International i przedsiębiorstwa państwowego Sodimico (kongijski partner KGHM) - mówi Renata Łuczyńska, rzeczniczka Polskiej Miedzi SA, zasłaniając się klauzulą poufności umów. Według NIK, główną przyczyną katastrofy finansowej, jaką stała się inwestycja w Kongu, był właśnie wybór pośrednika, czyli Colmetu. Firmą kierują Krzysztof Pochrzęst i Kongijczyk Jofa Lumana Kazadi. Prezes Pochrzęst unika kontaktu z nami, a wiceprezes Kazadi czeka na proces w areszcie śledczym w Łodzi.

Zagadki Colmetu nie rozwiązały ani UOP, ani prokuratura, ani ostatnio NIK. A wystarczyło - jak to uczyniliśmy - porównać adres siedziby Colmetu z adresami innymi spółek zarejestrowanych na brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Pośrednik KGHM używa skrytki pocztowej nr 146 (zarządzanej przez powiernika Trident Trust Company) w biurowcu przy Wickhams Cay 1 w Road Town. Pod tym samym adresem 3 lutego 1989 r. zarejestrowano spółkę Altex International Ltd., której pełnomocnikiem był Krzysztof Pochrzęst. Pracował wówczas dla dyrektora generalnego FOZZ Grzegorza Żemka i dla prezesa Universalu Dariusza Przywieczerskiego, czyli głównych oskarżonych w najgłośniejszej aferze III RP. Z raportu likwidatora FOZZ wynika, że Pochrzęst jako agent do zadań specjalnych funduszu miał przeprowadzać w jego imieniu tajne operacje związane z wykupem zadłużenia PRL. Latem 1989 r., działając w imieniu spółki Altex, przy pomocy Universalu zagarnął z FOZZ 4,5 mln USD. Pomógł mu w tym Żemek. Likwidator funduszu do dziś walczy w sądzie o
państwowe pieniądze, jednak Pochrzęst oficjalnie nie reprezentuje już Alteksu. Pieniędzmi z FOZZ finansował działalność swych następnych spółek. Szczeciński Texal rozwinął dzięki temu produkcję włókien sztucznych.

Pijawki na KGHM

Firmy związane z Pochrzęstem są jak pijawki, które pasożytują na KGHM. Zanim jedne wyssą z Polskiej Miedzi ile się da, pojawiają się następne. Spółki Dolta z Warszawy (wcześniej związana z FOZZ i Universalem) i Christopher z Czelabińska, których udziałowcem jest Pochrzęst, już pięć lat temu oferowały KGHM rosyjską technologię odzysku metali z żużlu dostarczanego przez huty miedzi Legnica i Głogów. Projekt ma teraz realizować - zupełnie jak w wywiadzie - firma przykrywka. Zarząd KGHM skrzętnie ukrywa nowe interesy z Pochrzęstem, dlatego umowę na odzysk metali zawarto niedawno ze spółką Projekt-Echo 23, kontrolowaną przez giełdowego developera Echo Investment. Tyle że w maju 2003 r. firma Homar (należąca do syna Pochrzęsta, Piotra) odkupiła od Echa 62,5 proc. udziałów w Projekt-Echo 23.

Rosyjskimi partnerami Pochrzęsta w tym interesie są Giennadij A. Filiuszkin z firmy Unipromed w Jekateryburgu i Giennadij A. Biełow z Czelabińska. Ten ostatni - według zeszłorocznego wypisu z rejestru handlowego brytyjskich Wysp Dziewiczych - zarządza spółką Altex International, przez którą Pochrzęst wyprowadził pieniądze FOZZ. Szansa, że technologia oferowana przez Pochrzęsta, Biełowa i Filiuszkina przyniesie KGHM zysk, jest znikoma. Cena kobaltu musiałaby przekroczyć określony poziom. Zarabiać więc będzie i tym razem (tak jak w Kongu) przede wszystkim firma Pochrzęsta - Projekt-Echo 23. Gdyby żużlu zabrakło (przez 20 lat KGHM musi dostarczać 50 tys. ton surowca rocznie), koncern zapłaci wysokie odszkodowania.

Fałszerstwa w dokumentach

Aby się przekonać, ile KGHM ryzykuje na kolejnych interesach z Pochrzęstem, wystarczy się przyjrzeć kuriozalnej inwestycji w Kongu. W styczniu 1997 r. zatwierdził ją ówczesny prezes KGHM Stanisław Siewierski. Kontrakt z Colmetem przygotowano dosłownie na kolanie. Były dyrektor departamentu prawnego KGHM zeznał w NIK, że nad projektem umowy pracował dopiero po negocjacjach, kiedy faktycznie już ją podpisano. Szef departamentu nadzoru właścicielskiego Marek Kania w ogóle nie przypomina sobie, by brał udział w jakiejkolwiek analizie prawnej projektu Kimpe.

Zarząd koncernu ukrył przed NIK wstępną umowę, którą 13 lipca 1996 r. podpisała w Kongu ówczesna I wiceprezes ds. finansowych KGHM Katarzyna Muszkat. To poufne porozumienie z Colmetem i kongijskim Gecamines (drugim obok wspomnianego Sodimico lokalnym partnerem Polskiej Miedzi) zakładało współpracę przy poszukiwaniach i eksploatacji złóż metali. Nie wiadomo, do czego się w nim KGHM zobowiązał. Umowy nie znaleźli następcy prezesa Siewierskiego, więc w 2000 r. zawiadomili prokuraturę, podejrzewając nadużycia finansowe.

Oszukani na własne życzenie

Dopiero dwa i pół roku po podpisaniu umowy z Colmetem sporządzono całościową analizę prawną inwestycji. Kancelaria White & Case oceniła, że jest ona wielce niekorzystna dla KGHM, a dodatkowo naraża spółkę na wypłaty wysokich odszkodowań. KGHM zgodził się na przykład przekazywać Colmetowi aż 55 proc. zysków z eksploatacji złoża w Kongu, gdyby ruda zawierała więcej metalu niż początkowo zakładano. Kancelaria Sołtysiński, Kawecki & Szlęzak wytknęła z kolei brak jednoznacznych rozstrzygnięć w takich kwestiach, jak status prawny KGHM w Kongu (według miejscowego prawa), własność wydobytej rudy, granice obszaru eksploatacji, możliwość przerobu rudy i eksportu produktów oraz podział kosztów między stronami umowy.

Podczas jednodniowych negocjacji zakończonych natychmiastowym podpisaniem umowy rozmawiano wyłącznie o cenach oferowanych przez Colmet, bo kierownictwo KGHM nie przedstawiło własnych wyliczeń. Kiedy w październiku 1999 r. zbadanie kongijskiego kontraktu zlecono ekspertom Bank of America, stwierdzili oni, że "cena wynegocjowana w wypadku projektu Kimpe jest najwyższa ze znanych nam transakcji - czynnik ten istotnie wpływa na opłacalność projektu". W opinii NIK i obu cytowanych kancelarii KGHM zapłacił Colmetowi za prawo do wydobytej rudy, którego firma Pochrzęsta wcale nie posiadała. Miała je potwierdzać umowa Colmetu z kongijską firmą górniczą Sodimico z 18 lipca 1996 r. Ale wspomina ona tylko o "operacji przemysłowej, handlowej i finansowej, w wyniku której ruda ze złoża Kimpe zostanie wydobyta i sprzedana firmie Colmet". Zapis o tym, że KGHM nabywa prawo własności do wydobytej rudy, umieszczono dopiero w późniejszych dokumentach na żądanie zarządu Siewierskiego. Tymczasem 7 sierpnia 2003 r. prezes Speczik
podpisał poufne porozumienie z Colmetem, w którym KGHM zrzekł się 386,6 mln zł odszkodowania, którego od firmy Pochrzęsta domagał się poprzedni zarząd za "nienależyte wykonanie umowy cesji". Trzynaście dni później KGHM przelał Colmetowi 750 tys. dolarów. Pochrzęst zobowiązał się w ciągu pół roku rozwiązać wszystkie spory z Sodimico, by na KGHM nie ciążyły żadne zobowiązania. Za to i za załatwienie prawa do eksploatacji złoża Kimpe prezes Speczik zagwarantował Colmetowi jeszcze 2,25 mln dolarów (dysponujemy kopią poufnego dokumentu).

Bananowa republika

KGHM szczodrze sponsoruje tytuły prasowe będące tubą SLD-UP. Dotarliśmy do umów na reklamę, teksty sponsorowane i promocyjne, zawartych w 2002 r. i na początku 2003 r. z Ad Novum (wydawcą "Trybuny") oraz Agencją Wydawniczo-Reklamową Aratus (wydawcą tygodnika "Przegląd"). Umowy z Ad Novum opiewają na 412,5 tys. zł, a z Aratusem na 650 tys. zł. Obie gazety nie zamieszczają jednak żadnych reklam KGHM, tylko liczne artykuły gloryfikujące dzisiejszy zarząd. Prezes Siewierski w 2000 r. z prywatnej kieszeni wyłożył też pieniądze na kampanię wyborczą Aleksandra Kwaśniewskiego. Pochrzęst w kontaktach biznesowych lubi się chwalić bliską znajomością z Markiem Ungierem, szefem gabinetu prezydenta Kwaśniewskiego. Jak poinformowano nas w Biurze Informacji i Komunikacji Społecznej Kancelarii Prezydenta RP, obaj panowie poznali się pod koniec lat 90., ale "spotkania ich są wyłącznie okazjonalne". Syna Pochrzęsta, Piotra, w listopadzie ubiegłego roku przyjęto do kancelarii na praktykę (jest studentem IV roku zarządzania na
Uniwersytecie Warszawskim). Jeszcze marcu i kwietniu pomagał tam w Biurze Spraw Międzynarodowych.

Ungier nie wierzy, by Pochrzęst nadużywał jego zaufania powołując się na niego w interesach. Tymczasem 9 marca 2000 r. szef Colmetu załatwił oficjalną wizytę u Ungiera kongijskiemu gangsterowi i handlarzowi bronią Dieudonne Kazadi Nyembwe, prywatnie krewnemu wiceprezesa Colmetu. Nyembwe użył sfałszowanych dokumentów dyplomatycznych - podał się za wiceprezydenta Konga. Podczas pobytu w Polsce sondował możliwości zakupu u nas (m.in. w Metalexporcie) broni do swego kraju, objętego embargiem ONZ (po głośnym raporcie Narodów Zjednoczonych, wymieniającym go w gronie głównych grabieżców majątku państwa kongijskiego, Nyembwe trafił za kratki).

Jarosław Jakimczyk

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)