Kilka przestępstw "dla zabawy"
Dwaj 19-latkowie ze Skoczowa, uczeń i bezrobotny, jednego wieczora "dla zabawy" popełnili kilka przestępstw - nielegalnie przekroczyli granicę, włamali się do polskiego schroniska i okradli je, a później także czeską strzelnicę. Następnie wędrowali po górach z bronią w ręku.
07.10.2003 | aktual.: 07.10.2003 10:12
Złodziei zatrzymali w poniedziałek wieczorem funkcjonariusze śląskiego oddziału Straży Granicznej. Strażników, pełniących służbę u podnóża Czantorii w Beskidach, zaintrygował widok dwóch młodzieńców z bronią na pustych szlakach wieczorem, na dodatek w deszczu i zimnie.
Nastolatkowie wjechali na Czantorię krzesełkową kolejką linową. Zamknięte schronisko nie zniechęciło ich do wycieczki - włamali się, ukradli alkohol i coś do jedzenia. Rozochoceni przeszli na czeską stronę nielegalnie, bo bez paszportu.
Tu czekało ich kolejne rozczarowanie. Chcieli sobie postrzelać, a strzelnica w pobliżu wieży widokowej była zamknięta, więc włamali się i ukradli wiatrówkę. Zabrali łup i ponownie nielegalnie przekraczając granicę wrócili do Polski. Wkrótce potem natknęli się na Straż Graniczną.
"Pogoda zdecydowanie nie sprzyjała turystycznym eskapadom, na szlakach turystycznych było pusto. Pojawienie się dwóch mężczyzn z bronią w ręku było widokiem niespotykanym codziennie. Pogranicznicy natychmiast przystąpili do kontroli" - powiedział rzecznik śląskiej Straży Granicznej kpt. Grzegorz Klejnowski.
Szybko okazało się, że młodzieńcy nie mają pozwolenia na broń i nie potrafią wyjaśnić, skąd ją mają. Wiatrówka miała gwintowaną lufę, a na taką w Polsce wymagane jest zezwolenie. Gdy wyjaśniano sprawę, strażnicy otrzymali wiadomość o włamaniu do schroniska na Czantorii i kradzieży broni z czeskiej strzelnicy.
"Zatrzymani przyznali się do włamań, kradzieży, a także do nielegalnego przekroczenia granicy. Swój występek tłumaczyli chęcią zabawy. Teraz będą odpowiadać przed sądem za swoje czyny. Ale na pewno nie będzie to już dla nich zabawa" - powiedział kpt. Klejnowski.