Katastrofa "Wilhelma Gustloffa"

Największa tragedia na morzu

Obraz

/ 9Katastrofa na Bałtyku. Zginęły tysiące ludzi - zdjęcia

Obraz
© Wikimedia Commons

Ci, którym w ostatnich dniach stycznia 1945 roku udało się wejść na pokład "Wilhelma Gustloffa", myśleli, że los się do nich uśmiechnął. Statek miał zabrać ich daleko od walk, których odgłosy były coraz bardziej słyszalne w Gdyni i pobliskich portach. Front przesuwał się na zachód, a między ludźmi mówiło się o braku litości sowieckich żołnierzy. Te historie podsycała nazistowska propaganda. Cywile chcieli uciec jak najdalej od wojennej zawieruchy, żołnierze byli ewakuowani, by dalej walczyć. Kilka tysięcy ludzi. Nie wiedzieli oni jednak, że w rzeczywistości dostali "bilety śmierci", a ich statek zostanie zatopiony przez sowiecki okręt podwodny.

Dokładnie 68 lat temu doszło do największej w historii tragedii na morzu.

Na zdjęciu: "Wilhelm Gustloff" w porcie w Norwegii, lipiec 1940 r.

(WP.PL / mp)

/ 9Statek stał się podwodnym grobem

Obraz
© Wikimedia Commons

"Wilhelm Gustloff" miał być statkiem rejsowym dla zasłużonych robotników III Rzeszy i pływać w ramach akcji "Kraft durch Freude" ("Siła przez radość"). Na jego wodowanie, 5 maja 1937 roku, zaproszono samego Adolfa Hitlera. Matką chrzestną motorowca została Hedwig Gustloff, wdowa po nazistowskim dygnitarzu, który zginął z rąk żydowskiego studenta. To na jego cześć nazwano statek. Nim wybuchła wojna, "Wilhelm Gustloff" pływał do Włoch czy na Maderę. Światowy konflikt zmienił jednak przeznaczenie statku.

Na zdjęciu: kryty basen na motorowcu, 1938 r.

/ 9Statek stał się podwodnym grobem

Obraz
© Wikimedia Commons

Po wybuchu II wojny światowej statek został włączony do floty Kriegsmarine, marynarki wojennej III Rzeszy. Początkowo służył za pływający szpital, a w listopadzie 1940 r. "Wilhelma Gustloffa" wysłano do Gdyni, gdzie został przekształcony w koszary. Z portu wypłynął dopiero cztery lata później, gdy Grossadmiral Karl Doenitz, naczelny dowódca Kriegsmarine, wydał rozkaz do akcji "Hannibal" - ewakuacji niemieckich wojsk i cywili, którzy falami uciekali przed Armią Czerwoną z Kurlandii i Prus Wschodnich. "Gustloff" wypłynął w swój ostatni rejs.

/ 9Statek stał się podwodnym grobem

Obraz
© Wikimedia Commons

28 stycznia 1945 r. statek rozpoczął przygotowania do wypłynięcia. Miał na to 48 godzin. Kompletowano załogę, sprawdzano maszyny, na pokładzie ustawiono działka przeciwlotnicze, zbierano prowiant, kamizelki ratunkowe i wszystko, co potrzebne do przewiezienia kilku tysięcy ludzi. W końcu zaczęto wpuszczać na pokład pasażerów - rannych żołnierzy, kadetów na podwodniaków, żeńską służbę pomocniczą marynarki wojennej (Marinehelferin) i niemieckich uciekinierów. W ciągu dwóch dni zapełnili każdy kąt "Wilhelma Gustloffa". Według oficjalnej listy było 6600 pasażerów, ale ich rzeczywista liczba mogła być znacznie wyższa.

/ 9Statek stał się podwodnym grobem

Obraz
© Wikimedia Commons

Motorowiec wypłynął z portu w Gdyni w południe 30 stycznia. W kabinach pasażerskich, dawnej sali kawiarnianej, auli koncertowej, a nawet osuszonym basenie tłoczyli się ludzie - pokład w panowanie wzięły wiatr i mróz. Celem "Gustloffa" były Kilonia i Flensburg, ale statek nigdy nie dotarł do tych portów.

Podczas swojej ostatniej podróży dawny wycieczkowiec miał cywilno-wojskowe dowództwo: kapitanem był Friedrich Petersen oraz kapitanowie Kuehler i Weller, a za transport militarny odpowiadał komandor podporucznik Wilhelm Zahn. Na mostku szybko doszło do kłótni o to, jaką wybrać trasę: narażać się na przybrzeżne miny czy ukryte na głębokich wodach okręty podwodne? Wygrała druga możliwość.

Na zdjęciu: "Gustloff" - pływający lazaret, lipiec 1940 r.

/ 9Statek stał się podwodnym grobem

Obraz
© Wikimedia Commons

Wydaje się, że nad statkiem od początku wisiało fatum: dwa z trzech okrętów, które miały go eskortować musiały wrócić do portu, a kilka godzin później na ostatnim torpedowcu z ochrony "Gustloffa" wysiadła radiolokacja. Na domiar złego statek był na kursie poławiaczy min. By się z nimi nie zderzyć, kapitan Petersen wydał polecenie włączenia świateł pozycyjnych - to właśnie te światła dostrzegł sowiecki okręt podwodny i rozpoczął swój pościg za niemieckim statkiem. Swoją ofiarę dopadł krótko po godzinie 21. Dowodzący jednostką S-13 kapitan Aleksandr Marinesko wydał rozkaz do ataku.

Na zdjęciu: "Gustloff" w lipcu 1940 r.

/ 9Statek stał się podwodnym grobem

Obraz
© Wikimedia Commons

W stronę "Wilhelma Gustloffa" popędziły trzy torpedy, na których namalowano napisy: "Za ojczyznę", "Za naród sowiecki" i "Za Leningrad". Czwarta, "Za Stalina", omal nie rozerwała atakującego okrętu, gdy utknęła w wyrzutni. Marynarzom udało się ją rozbroić. Potem mogli się już tylko przyglądać, jak wrogi statek znika pod falami. "Wilhelm Gustloff" został śmiertelnie raniony; dokładnie w rocznicę dojścia do władzy Hitlera.

/ 9Statek stał się podwodnym grobem

Obraz
© Wikimedia Commons

Część pasażerów "Wilhelma Gustloffa" zginęła podczas uderzenia torped, innym zniszczenia i grodzie zamknęły drogę ratunku. Ci, którzy mogli dostać się na pokład, starali się o miejsce w szalupach. Chaos i panika. Statek tonął przez 62 minuty. Heinza Schoen, jeden z ocalałych z katastrofy, który pracował na motorowcu jako młodszy księgowy, opisał ostatni "krzyk" niknącego w falach statku: "Jakby kierowane ręką ducha, wszystkie światła zapalają się jednocześnie na całym statku. Wygląda to jak zjawa. 'Gustloff' tonie w uroczystej iluminacji".*

Przez kilka kolejnych godzin trwała akcja ratunkowa. Rozbitkowie walczyli z lodowatą wodą. Wielu tę walkę przegrało, a morze przez kolejne dni wyrzucało ich ciała.

*Czytaj więcej w książce H. Schoene "Tragedia Gustloffa", Replika 2006.

Na zdjęciu: "Wilhelm Gustloff" w porcie w Norwegii, lipiec 1940 r.

/ 9Statek stał się podwodnym grobem

Obraz
© Wikimedia Commons

Znajdujący się około 20 mil morskich od Łeby, skryty pod falami wrak "Wilhelma Gustloffa" przez lata rozpalał wyobraźnię poszukiwaczy skarbów, bo według pogłosek statek miał rozkaz nie tylko ewakuować ludzi, ale i przewieźć bezcenny ładunek - bursztynową komnatę. W latach 40. wrak badali sowieccy nurkowie. Do dziś pozostaje tajemnicą, co tam wówczas odkryli. W 1994 r. "Gustloff" został uznany za podwodną mogiłę, a nurkowanie do niego jest zabronione.

Według różnych szacunków, podczas katastrofy zginęło od 5 do 9 tys. ludzi.

Na zdjęciu: orkiestra gra na pokładzie "Gustloffa", Oslo, 1940 r.

(WP.PL / mp)

Wybrane dla Ciebie
Porwane dzieci mają wrócić do Ukrainy. 12 krajów przeciw
Porwane dzieci mają wrócić do Ukrainy. 12 krajów przeciw
20-letni Francuz zmarł w Warszawie. Policja szuka świadków
20-letni Francuz zmarł w Warszawie. Policja szuka świadków
Kiedy uderzy największy mróz? Jest już pierwsza prognoza na ferie
Kiedy uderzy największy mróz? Jest już pierwsza prognoza na ferie
Pogoda w grudniu nie będzie zimowa. Nadchodzi ocieplenie w prognozach
Pogoda w grudniu nie będzie zimowa. Nadchodzi ocieplenie w prognozach
Waszyngton łaja Europę. "Dwa kluczowe przesłania"
Waszyngton łaja Europę. "Dwa kluczowe przesłania"
Ludzie Republiki promują nową platformę. Członek KRRiT złoży wniosek
Ludzie Republiki promują nową platformę. Członek KRRiT złoży wniosek
Poranek Wirtualnej Polski. Prezydent wetuje ustawy. Co dalej?
Poranek Wirtualnej Polski. Prezydent wetuje ustawy. Co dalej?
Wielka akcja wymierzona w pedofilów. Zatrzymano ponad 100 osób
Wielka akcja wymierzona w pedofilów. Zatrzymano ponad 100 osób
Cztery kwestie na stole. Trump będzie musiał podjąć decyzję ws. wojny
Cztery kwestie na stole. Trump będzie musiał podjąć decyzję ws. wojny
Pomysł Tuska nie podoba się Polakom. Większość jest przeciw
Pomysł Tuska nie podoba się Polakom. Większość jest przeciw
Głośna promocja pod lupą. Rzeczniczka Praw Dziecka złożyła skargę
Głośna promocja pod lupą. Rzeczniczka Praw Dziecka złożyła skargę
Trzytonowa bomba spadła na Myrnohrad. Trudna sytuacja Ukraińców
Trzytonowa bomba spadła na Myrnohrad. Trudna sytuacja Ukraińców