Katastrofa brytyjskiego samolotu - 10 zabitych
W niedzielnej katastrofie brytyjskiego samolotu transportowego w Iraku najprawdopodobniej zginęło 10 brytyjskich wojskowych - powiedział minister obrony Wielkiej Brytanii Geoff Hoon. Wcześniejsze, niepotwierdzone doniesienia mówiły, że zginąć mogło
do 15 ludzi.
Irackie ugrupowanie rebelianckie Ansar al-Islam przyznało się - na stronie internetowej - do strącenia tego samolotu. Hoon powiedział, że wie o doniesieniach na temat zestrzelenia samolotu, ale odmówił wszelkich komentarzy do czasu zakończenia śledztwa.
Minister poinformował, że siły amerykańskie i brytyjskie zabezpieczyły miejsce, w którym transportowy Lockheed C-130 Hercules spadł na pustynię. Trwa wydobywanie ciał i ustalanie przyczyn katastrofy.
Samolot wystartował z Bagdadu i leciał do bazy amerykańskiej Balad, 68 km na północny zachód od irackiej stolicy. Tuż po katastrofie oceniono, że była to największa jednorazowa strata w ludziach, jaka spotkała brytyjskie siły zbrojne od czasu inwazji na Irak. Wśród ofiar jest też pierwszy Australijczyk, poległy w Iraku - były żołnierz sił powietrznych Australii, który pełnił służbę w brytyjskim lotnictwie wojskowym.
Ansar al-Islam już w kilka godzin po katastrofie, w niedzielę wieczorem, zamieściła na islamskiej stronie internetowej oświadczenie, w którym podała, że to jej bojownicy trafili lecący na małej wysokości samolot pociskiem przeciwpancernym.
Hercules runął na ziemię około 40 kilometrów na północny zachód od Bagdadu. Szczątki maszyny zostały rozrzucone na znacznej przestrzeni. W tym momencie w rejonie panowała doskonała pogoda. Stąd też - biorąc pod uwagę również doświadczenie załogi - już w niedzielę sugerowano, iż katastrofa mogła być wynikiem ataku.
Według danych BBC, do tej pory w Iraku zginęło w sumie 75 brytyjskich żołnierzy.