Katastrofa amerykańskiego śmigłowca
Amerykański śmigłowiec wojskowy CH-47 Chinook z 12 osobami na pokładzie rozbił się w czwartek na morzu u wybrzeży Filipin - podały źródła w Pentagonie. Co najmniej trzech amerykańskich żołnierzy zginęło.
Dotychczas udało się uratować dwóch pasażerów śmigłowca - podało w piątek miejscowe radio. Ciała trzech ofiar wyciągnęli rybacy w miejscu wypadku przy nabrzeżu miasta Zamboanguita - powiedział regionalny rzecznik armii. Nadal prowadzona jest akcja ratunkowa.
Rzecznik filipińskiej armii powiedział, że nie wiadomo, co było przyczyną wypadku, ale prawdopodobnie był to problem mechaniczny. Podkreślił jednak, że śmigłowiec nie został zestrzelony.
Śmigłowiec przewoził amerykańskich komandosów z wyspy Basilan, gdzie działają muzułmańscy separatyści z grupy Abu Sayyaf. Żołnierze pomagają filipińskiej armii zwalczać separatystów. Grupa podejrzewana jest przez Amerykanów o powiązania z siatką al-Qaeda.
Abu Sayyaf walczy o muzułmańskie państwo na południu Filipin - znana jest jednak głównie z porywania turystów. Od maja na wyspie Basilan przetrzymuje 12 osób, w tym dwoje amerykańskich misjonarzy.
Po przybyciu tydzień temu amerykańskich żołnierzy na południu Filipin doszło do eksplozji na wyspie Dżolo i w mieście Zamboanga, głównej bazie amerykańskiej na Filipinach. Zginęły wówczas 3 osoby, a ponad 50 zostało rannych. (iza, reb)