Karolina Korwin-Piotrowska: Durnokracja
Dzień jak co dzień. Koniec z trójpodziałem władzy, idzie nowe, jak zwykle przegłosowane przy świetle księżyca, kiedy normalni ludzie śpią, a wampiry z Wiejskiej na posterunku. Jeśli ktoś teraz wyjdzie na ulice i będzie protestował - won do ciupy. Bo, uwaga, łamie prawo i będzie musiał się liczyć z konsekwencjami.
17.07.2017 | aktual.: 18.07.2017 14:40
Protestują przecież tylko KODziarze i Razem. Wiadomo - patologia karmiona jarmużem, sojowym latte i sałatą, finansowana z Unii rządzonej przez złego Macrona i Merkel oraz oczytana w mediach z opcji niemieckiej. A Niemiec twój wróg po wsze czasy i nie musi nazywać się Merkel. Może się nazywać Tusk i tak jak on dziadka mieć w Wehrmachcie. Pewnie też ciapaty, bo patrzy wilkiem, a oni przecież pożądliwym wilkiem patrzą. Zwłaszcza na nasze czyste katolickie kobiety.
Nie z Polski, tylko z Europy
Tną nam puszczę, konstytucję zamienili w papier toaletowy, każdy zapłaci za kiczowate wizje z Woronicza, zaraz polecimy z Unii na zbity pysk, a po latach mówienia głośno i z dumą w zagranicznych okolicznościach przyrody: "jestem z Polski", nagle zmieniamy front. Międlimy pod nosem, że z Europy. Czasem, że z centralnej, byle nazwa kraju nie padła, bo to teraz pokazowy obciach. No nie każdy ma siły słuchać pytań, co to za człowiek nami rządzi, czy to prawda, że u nas już faszyzm i że wszyscy się w kółko modlą, palą kukły Żyda i wycinają drzewa. No, nie każdy jest twardzielem. Choć wiemy, że "śmierć wrogom ojczyzny". I takie tam hasełka z koszulek klientów kebabu i falafela.
Komiwojażer z Ameryki wszystko nam obiecał, wzruszył się naszą historią, bo u niego w kraju takich powstań, żeby całe miasto zniknęło z powierzchni ziemi, nawet w filmach o kosmitach nie było. Pewnie sam po raz pierwszy przeczytał cokolwiek związanego z czasami przed jego urodzinami. Nic dziwnego, że był pod wrażeniem. Nakręcił makaron na uszy, jakbyśmy byli wielkoustną i seksowną blondyną (miseczka D), a on napalonym na nas bogaczem w czerwonym mustangu. Będziemy mocarstwem, wszyscy będą się bać nas i naszej supermocy wyhodowanej na amerykańskich dropsach. Wszak nie ma drugiego takiego kraju, jak nasz.
Będziemy mieli też swój "Vogue". Przyjeżdżają do nas sławni i bogaci - księżna Kate z mężem i dzieciakami. To praktycznie święto narodowe, bo Anglia jest prawie jak Polska, nie tylko dlatego, że już poza Unią. Orgazmotron pism plotkarskich w szczycie, temperatura ciała naczelnych kolorowych gazetek do czytania w toalecie wynosi 42 stopnie i nadal rośnie. Będą żniwa. Brzuch Lewandowskiej już tak nie rusza, bo nie każdego stać na taki brzuch. Brzuch Siwiec też nie grzeje, bo daleko, a erotyczne i sezonowe przekładańce w kochanym szołbizie z Polandu też tak już nie kręcą. Wiadomo przecież, że tam każdy z każdym i każdą, a artyści to zło, lewactwo i zboczenia. No chyba, że zagrają w memotwórczej "Koronie królowej". Żywym dowodzie na to, że do Turcji nam coraz bliżej. Politycznie i estetycznie.
Stara bida
Po drugiej stronie barykady jak zwykle: samozaoranie. Czytam "Press", a w nim Dominika Wielowieyska o tym, jak jej gazeta na lidera zbuntowanych dała wygadanego alimenciarza, grzebiąc szanse na silny protest społeczny. Otóż owa pani wreszcie głośno przyznaje, że - uwaga, nie tarzajcie się teraz ze śmiechu - "tolerancja w sprawie alimentów Kijowskiego była zbyt duża. No leżę. Dwa lata im zajęło, w większości feministkom walczącym o prawa kobiet, udawanie, że jak koleś nie płaci alimentów, to jest spoko, byleby walczył o Polskę. Naszą Polskę, bo nasza jest lepsza. Z definicji.
Opozycja po staremu. Jeden tak zwany lider ogłasza z mądrą/smutną minką numer trzy, że się tak dłużej już nie da. Drugi tak zwany lider ogłasza, że trzeba razem coś zrobić, bo jak nie, to koniec Polski i z demokracji nie będzie, co zbierać. Chcą federacje klubów opozycyjnych zrobić. Dwa lata im zajęło, żeby do tego w końcu dojść. Dojść, to swoją drogą, ale żeby oni w końcu gdzieś zaszli… Sądząc po ich minach i po minach ludzi stojących za ich plecami, nie zajdą nigdzie nie tylko dlatego, że wyglądają gorzej i bredzą bardziej niż ci od Kukiza. W końcu to te same, coraz bardziej zmalowane i bezmyślne twarze.
A ludzie coraz bardziej wkurzeni - powoli do nich dochodzi, że chyba nie tak się umawialiśmy. Ale są wakacje, kto się będzie po ulicach szlajał, kiedy grill rozgrzany, piwko zimne i widok taki piękny. Poza tym, kto był chciał latać po ulicy z takim Schetyną albo Petru. No i teraz ciupa coraz bardziej realna, bo już na chodniku nie można siedzieć, kiedy inni się modlą, dla niepoznaki maszerując w centrum swoim korytarzem humanitarnym, podczas comiesięcznego ulicznego kryterium w centrum europejskiej stolicy. Taki mamy klimat. Specyficzny.
Nic nie kumają
Co prawda ludzie wyszli w niedzielę na ulice - ach, te budujące różnice pomiędzy liczeniem protestujących przez Ratusz i Policję - ale dwaj przecudni liderzy opozycji nadal nie mogli wobec siebie opanować mowy ciała, z której wynikało: "ja i tak jestem lepszy, fajniejszy, mądrzejszy i ładniejszy od ciebie, kiepski mój koleżko". Ludzie byli super, przyszli, zachowali się z godnością, były znicze, mocna muzyka, była ta podeptana przez wielu dusza polska, owa polskość nie do zastąpienia. A opozycja? Będzie debatować. Co dalej. Bo nadal nie kumają.
W tym wszystkim, co znamienne dla duetu Petru&Schetyna, najlepsze przemówienie dała aktorka Dorota Stalińska, która w czasie zdebilnienia większości swych koleżanek i kolegów po fachu, bredzących w mediach i społecznościówkach o dietach, Bogu, życiu, przeznaczeniu, prawdzie oraz posłannictwie, udowodniła, że aktor może mówić porywająco, bez kartki i z sensem. Wśród protestujących Ostaszewska, Cielecka i Stuhr. Już wiemy, kogo na pewno TVP długo nie zatrudni. A podobno nie ma "czarnej listy".
Biedroń, co Ty robisz?
Jest jeszcze Biedroń, który jak przedwojenna dziewica z dowcipów i chciałby, i boi się - tym razem zostać liderem. Na razie publikuje zabawne, ale na poziomie nastolatki z pryszczami, obrazki porównujące go do Prezydenta Francji, którego u nas nie ma. No strasznie to urocze, czekam na uszy ze Snapchata albo jakieś fajne filtry z Insta, żeby było "jaki to ja jestem z ludem, jak cholera, ale się zastanawiam". Kicz i piaskownica. Panie Biedroń, ludzi w końcu szlag trafi i nic pan nie będzie musiał. Nie kuś pan.
Jest jeszcze Frasyniuk, którego tym razem nikt nie wynosił, a więc nie ma o czym opowiadać w mediach. Tym bardziej, że stracił głos i Wałęsa, który mówi, żeby działać. Każdy by tak mówił, jakby go w szpitalu naprawili, serio. W powietrzu duch leninowski, hitlerowski, turecki, węgierski, podsycany KODziarstwem, zamachem stanu, dyktaturą i pełzającym kaczyzmem, jakby wszyscy zapomnieli, że największa przemoc w historii zaczynała się od języka. Czyli u nas na całego już wojna. A biedny Polak, jak ja, boi się już powoli włączyć komputer. Bo a nuż znowu coś wyskoczy. Brudnego. Lepkiego. Fuj.
Piękne mamy lato
No i nie zapominajmy o Twitterze, gdzie wojują z kaczyzmem ostrym jak brzytwa hashtagiem #ZamachLipcowy. Wojują, ale po tym, jak wstaną z ziemi, na którą padli, tarzając się z rozpaczy, kiedy do nich dotarło, jaka to skuteczna broń. A Naczelnik ze śmiechu to już zapewne ledwie oddycha, takie mu prezenty opozycja codziennie robi. Zupełnie jakby się umówili, że im idiotyczniej, głupiej, bez sensu, tym lepiej. Zaraz, zamiast usiąść jak ludzie i powiedzieć "kupą mości panowie", kupią wszystkie drabinki z Ikei i spróbują robić na nich kariery polityczne i rządzić krajem. Taki patent. Zobaczycie. Bo dogadać się nadal nie mogą.
A poza tym piękne mamy lato. Mokro jak zwykle, burze gwałtowne, oddychać nie ma czym, a czereśnie po dwie dychy. W Sejmie gorąco, w TVP już płaczą, a poseł Pawłowicz im sekunduje żwawo, że komercyjne media krytykują biedny rząd bardziej niż opozycja, czyli chyba przyjdzie niedługo szukać pracy w nowym państwie prawa. Wszystko po staremu. Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej. Bo przecież o to chodzi, prawda?
Niedługo będzie jesień.
Karolina Korwin-Piotrowska dla WP Opinie