Juliusz Braun: jestem gotów odejść
"Ja powiedziałem wyraźnie, że po pierwsze jestem gotów odejść i podtrzymuję to, jeżeli siódemka, bo już teraz tylko o siedem osób chodzi. Jeśli pozostałe sześć osób powie mi, że składa rezygnacje, to ja też składam" - powiedział Juliusz Braun w Salonie politycznym Trójki.
Jolanta Pieńkowska: Dlaczego wczoraj nie podał się pan do dymisji?
Juliusz Braun: Tu trzeba rozdzielić dwie rzeczy. Funkcję przewodniczącego, która jest taka administracyjną funkcją i członkostwo w Krajowej Radzie. Ani w jednej, ani w drugiej. W każdej sprawie z trochę innego powodu i w innych okolicznościach. W pierwszej sprawie, z funkcji przewodniczącego, to rozważę tę decyzje, ale chciałbym najpierw skończyć zeznania. Bo uważam, że jeśli moje zeznania wymagają jakiś uzupełnień, poprawek, to właściwym miejscem jest komisja śledcza. I chciałbym je dokończyć. Jeśli zeznania się skończą, to na pewno do soboty, być może do momentu, kiedy inni członkowie złożą zeznania. Ale z decyzją postanowiłem się jeszcze wstrzymać.
Jolanta Pieńkowska: A członkostwo w Radzie?
Juliusz Braun: Natomiast jeśli chodzi o członkostwo w Radzie, to pan prezydent apelował żeby wszyscy zrezygnowali. I uważam, że to ma głęboki sens. Wczoraj dowiedziałem się, że trzy osoby na pewno nie zamierzają tego zrobić.
Jolanta Pieńkowska: A wie pan, które?
Juliusz Braun: Tak. To już jest chyba w tej chwili wiedza znana. Profesor Łuczak, pan Adam Halber i pan Włodzimierz Czarzasty.
Jolanta Pieńkowska: To były trzy osoby, które powiedziały, że na pewno nie?
Juliusz Braun:: To były trzy osoby, które w różny sposób, ale nie zadeklarowały, że zrezygnują. Wyraźnie. Powiedziały. Pan Włodzimierz Czarzasty na posiedzeniu nie zabrał głosu, ale jakby jasne było, że on rezygnacji składać nie będzie. A pozostała szóstka była gotowa.
Jolanta Pieńkowska: To dlaczego tylko dwoje, czyli pani Danuta Waniek i pan Waldemar Dubaniowski złożyli gotowość rezygnacji?
Juliusz Braun: Oni złożyli gotowość rezygnacji, jak rozumiem, w rozmowie z prezydentem. Pan prezydent tego nie przyjął. Ja uważam, że, w tej chwili wiem, może nawet nie uważam, ale w tej chwili wiem, że gdybym wczoraj wieczorem złożył tę rezygnację to byłbym jedyna osoba poza panią Waniek i panem Dubaniowskim, która rezygnację składa. Widząc, że pan prezydent podtrzymał mandat pana Dubaniowskiego i pani Waniek, to z tego wynika, że byłbym jedyną osoba, która odchodzi z Rady. Nie wiem, czy wezwanie, że Rada ma odejść de facto oznaczać ma, że odejść ma sam Braun.
Jolanta Pieńkowska: Ale jeszcze wczoraj rano, kiedy dziennikarzom udało się złapać pana w Paryżu, mówił pan, że nie wyklucza pan rezygnacji?
Juliusz Braun: Ja niczego nie wykluczam. I nadal nie wykluczam. Bo sytuacja zmienia się z dnia na dzień. Ja powiedziałem wyraźnie, że po pierwsze jestem gotów odejść i podtrzymuję to, jeżeli siódemka, bo już teraz tylko o siedem osób chodzi. Jeśli pozostałe sześć osób powie mi, że składa rezygnacje, to ja też składam. I ona jest gotowa.
Jolanta Pieńkowska: Ale już pan mówi, że trzy osoby na pewno nie złożą?
Juliusz Braun: Może zmienią zdanie. Jeśli zmienią zdanie, to będę zadowolony i się do nich przyłączę. Natomiast nie czekając na to, co zrobią inni jestem gotów odejść w każdej chwili, jeżeli otwierałoby to drogę do zmiany sposobu powoływania Krajowej Rady, bo rzeczywiście jest to potrzebne. Ja o tym mówiłem bardzo obszernie na posiedzeniu komisji śledczej. Tylko jakby to nie zostało zauważone w tych wielu godzinach moich zeznań.
Jolanta Pieńkowska: Bo było mniej wstrząsające wobec tego, co pan jeszcze powiedział.
Juliusz Braun: Ja to doskonale z dziennikarskiego punktu widzenia rozumiem. Ale jakby dla oceny całości jest to ważne. Ja powiedziałem, że zdaję sobie sprawę, że trzeba to zmienić - i formułę Krajowej Rady, i zasady jej tworzenia, i zasady jej powoływania. (reb)