Jerzy Wenderlich przed komisją śledczą
Jerzy Wenderlich (SLD), szef sejmowej Komisji Kultury i
Środków Przekazu, składa zeznania przed sejmową komisją śledczą
badającą sprawę Rywina. W grudniu ubiegłego roku sugerował, że próbowano wywierać na niego naciski w sprawie projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji.
Wenderlich opowiadał dziennikarzom, że był poddawany "szczególnym naciskom" ze strony "różnych grup interesów". Twierdził m.in., że jeden z lobbystów, związany z prywatną telewizją, poszukiwał "haków" na jego osobę, co miało na celu doprowadzić do tego, by przestał on kierować komisją kultury, która pracuje nad nowelą ustawy o rtv.
Pytany czy czuje się zagrożony w związku z tymi naciskami, Wenderlich powiedział: "Nie jestem strachliwym człowiekiem, więc nie traktuję tego w kategoriach strachu czy przerażenia, gdyby chodziło o mnie, ale przecież nie jestem sam, mam synka".
O naciskach Wenderlich mówił marszałkowi Sejmu Markowi Borowskiemu, który zalecił mu odporność na nie. W styczniu w jedynym z wywiadów radiowych poseł zaprzeczył jednak, aby jego wypowiedzi na temat zastraszania padły w kontekście sprawy Rywina i aby miały związek z ustawą o rtv.
Sprawa nacisków na Wenderlicha kilkakrotnie pojawiała się podczas przesłuchań przed komisją śledczą. Bogdan Lewandowski (SLD) ujawnił, że premier Leszek Miller zeznał w prokuraturze, iż kiedy zapytał Wenderlicha o jego publiczne wypowiedzi, poseł odparł, że "odniósł wrażenie, że taką presję wywierał na niego pan Zarębski".
Andrzej Zarębski zdecydowanie zaprzeczył temu. Ekspert ds. mediów zeznał, że o tym, iż to on miałby wywrzeć na Wenderlicha presję, po raz pierwszy dowiedział się od Józefa Birki z Polsatu, który rozmawiał z szefem komisji kultury przed, lub po nagraniu programu w jednej ze stacji telewizyjnych. Potem z tą samą sprawą zwrócił się do niego Adam Michnik, bo Wenderlich miał dzwonić do Agory z podobnymi sugestiami.
Zarębski ujawnił, że kiedy złożył na spotkaniu nadawców i operatorów kablowych oświadczenie, że nie ma nic wspólnego z naciskami na Wenderlicha, prezes TVN poinformował, że poseł do niego dzwonił. "Nie pamiętam, czy pytanie (Wenderlicha) brzmiało, ile TVN płaci za tego typu usługi, czy też, czy to jest prawda" - relacjonował wypowiedź Waltera Zarębski.
O tym jak Wenderlich relacjonował rzekome naciski na niego mówiła też szefowa gabinetu politycznego premiera Aleksandra Jakubowska.
O samej sprawie Rywina Wenderlich - jak mówił PAP - dowiedział się z wrześniowej notki we "Wprost", później miał mu opowiadać o niej jeden z bardziej znanych wydawców; jednak wtedy poseł nie przykładał do tego wagi.
Pytany, jak ocenia prawdopodobieństwo przytaczanych przez "Gazetę Wyborczą" sugestii Rywina, że działał on z inspiracji prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego i Andrzeja Zarębskiego, Wenderlich odpowiedział: "Pojawiały się pewne takie rzeczy, które dochodziły do mnie z drugiej ręki. Wolałbym tego nie słyszeć, albo żeby to się nie działo. Nie potrafię potwierdzić prawdziwości tych słów. Poinformowałem o tym najważniejsze osoby w państwie, które powinienem. W mojej głowie jakieś nazwiska chodzą, ale sprawa jest tak poważna, że niech tam pozostaną". (mk)