Jak likwidowaliśmy WSI
Dwaj członkowie komisji likwidacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych: Sławomir Cenckiewicz i Piotr Woyciechowski, piszą w "Rzeczpospolitej" o działalności WSI i jej powiązaniach z radzieckimi i rosyjskimi służbami specjalnymi.
29.11.2006 06:25
Autorzy zwracają uwagę, że funkcjonariusze WSI nie przeszli weryfikacji po zmianie ustroju ani nie ponieśli żadnych konsekwencji za udział w zbrodniach komunistycznych i prześladowaniu "Solidarności". Tak więc w strukturach wywiadu i kontrwywiadu wojskowego pozostało około 300 żołnierzy i oficerów wykształconych w Związku Radzieckim na kursach KGB i GRU. Byli wśród nich dowódcy WSI: generałowie Bolesław Izydorczyk i Konstanty Malejczyk, kontradmirał Kazimierz Głowacki i generał Marek Dukaczewski. Część szkolonych na Wschodzie oficerów została zwerbowana do współpracy.
Zdaniem autorów artykułu, WSI bardziej zajmowała się własnymi interesami niż działaniami wywiadowczymi. Werbowała do współpracy dziennikarzy mediów publicznych i komercyjnych, a także ludzi mających wpływ na życie gospodarcze. Część z nich umieszczano w nieoficjalnych kartotekach. WSI zakładała też i kontrolowała czasopisma, próbowała ingerować w procesy legislacyjne, a jej funkcjonariusze dopuszczali się malwersacji i lokowali pieniądze służb w firmy służące prywatnym interesom. Poprzez plasowanie agentury w mediach WSI starała się kotrolować nie tylko środowisko dziennikarskie i redakcje, ale też sytuację na rynku mediów.
Cenckiewicz i Woyciechowski piszą, że znaczącą rolę w WSI odegrali oficerowie z elitarnego oddziału Y, utworzonego w 1983 roku. Realizował on zadania należące dotychczas do służb cywilnych. Z oddziałem Y współpracował dyrektor generalny FOZZ Grzegorz Żemek, który realizował przedsięwzięcia o charakterze finansowym. (IAR)