Jagiełło w kontrataku
Były poseł SLD Andrzej Jagiełło utrzymuje, że nie jest winny przypisywanego mu czynu. Kielecka prokuratura zarzuca mu, że uprzedził starachowickich samorządowców SLD związanych z miejscowymi gangsterami o planowanej przeciwko nim akcji policji.
23.07.2003 | aktual.: 23.07.2003 15:52
Na konferencji prasowej poseł Jagiełło zapewniał dziennikarzy o swojej niewinności. Twierdził, że dobrze wie o czym rozmawiał z samorządowcami. Złożył również skargę na działanie prokuratury i policji w Kielcach. Chodzi mu o to, że podczas pobytu w kieleckim szpitalu był pilnowany przez kieleckich policjantów. Zdaniem posła Jagiełły, jest to ograniczanie swobód obywatelskich.
Jagiełło powiedział dziennikarzom, że nie uczestniczył w niedzielnych wieczorkach na starachowickim basenie, o czym mówił poseł PiS Przemysław Gosiewski. Oświadczył, że nie pije alkoholu, nie był tam zapraszany, a nawet nigdy nie był na tym basenie.
(10 lipca Gosiewski mówił w Sejmie o "słynnych niedzielnych wieczorach, organizowanych przez jednego z aresztowanych samorządowców z SLD, na których działacze partii Leszka Millera z udziałem posła Jagiełły bawili się wspólnie z przedstawicielami świata przestępczego").
Jagiełło uchylał się od odpowiedzi na konkretne pytania dziennikarzy nt. przecieku zasłaniając się tajemnicą śledztwa.
Wcześniej Jagiełło zapewniał o swojej niewinności w liście do marszałka sejmu Marka Borowskiego. "Nie mam nic wspólnego z tak zwaną aferą starachowicką, nie popełniłem przestępstwa jakie zostało mi zarzucone" - napisał w liście.