PolskaJa wybrałem

Ja wybrałem

Te wybory, pewnie jak zwykle wbrew sondażom i ocenom ekspertów, wygra PiS. Ale tym razem nie chodzi o to, kto zajmie pierwsze miejsce, ale, kto będzie rządził.

16.10.2007 | aktual.: 16.10.2007 15:12

Po wypowiedziach Tuska możemy być pewni tylko jednego: nie wyklucza koalicji z postkomunistami. A to mi wystarczy, by uważać głosowanie na PO za przekroczenie norm, którymi całe życie się kierowałem. Jedną z nich było – nigdy z komunistami...

PiS może nie jest tak bardzo wolnorynkowy jak ludzie, którzy są dla mnie wskazówką sukcesu gospodarczego: Ronald Reagan i Margaret Thatcher. Jednak bez względu na te różnice żaden z wymienionych przeze mnie przywódców nigdy nie rozważałby sojuszu z partią postkomunistyczną.

Takie posądzenie uważaliby wręcz za obrazę. Dla Tuska obrazą to nie jest. Lider PO nie wyrósł z maniery małego chłopca dostosowującego się do towarzystwa, w którym przebywa. Jeżeli dojdzie do koalicji z PiS, będzie konserwatystą. Gdy obejmie władzę w sojuszu z LiD, zostanie lewicowym liberałem.

Tusk będzie miał ogromny kłopot z dogadaniem się z PiS. Trudno bowiem partii, która zdobędzie ponad 30% głosów (PiS), by złożyła taką samą propozycję jak ta, która zdobędzie połowę mniej (LiD). Niestety logika władzy i ambicji wpycha Tuska w ramiona Kwaśniewskiego. Można temu zapobiec tylko wtedy, gdy obydwie partie nie będą miały większości.

Jest jeszcze jeden sposób niedopuszczenia postkomunistów do władzy. Nawet jeżeli PO i LiD osiągną połowę głosów w sejmie, żaden z posłów nie ma obowiązku popierania ich rządu.

Nie obraziłem się na laureata „Gazety Polskiej” Radka Sikorskiego, gdy przeszedł do PO. Polityk ma prawo wybierać sobie partię, w której będzie się lepiej realizował. Ale przechodząc do PO, wziął na siebie ciężar powstrzymania tej partii przed koalicją z postkomunistami. Gdyby na to się zgodził, byłaby to oczywista zdrada ideałów, które głosił również na łamach „Gazety Polskiej”. Tusk musi wiedzieć, że ma u siebie ludzi na serio traktujących głoszone przez nich poglądy.

Rządy PO–LiD będą nie tylko przywróceniem moralnego zła, choroby toczącej młodą polską demokrację, korupcji i prywaty. Będą odtworzeniem na skalę całego kraju niekompetencji, którą każdy warszawiak może obserwować na co dzień, stojąc w coraz większych korkach.

PiS i PO mają wiele wspólnych idei. PO i LiD łączą wspólne interesy. Nie wiem, co ostatecznie zwycięży, ale to Państwo mają przyszłość w swoich rękach. Ja wybrałem.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)