Indie: zamach na parlament
Budynek parlamentu otoczyła policja (AFP)
W trakcie strzelaniny, do której doszło w czwartek rano przed indyjskim parlamentem, zginęło co najmniej 12 osób, kilkanaście zaś zostało poważnie rannych. W krytycznym stanie jest 14 członków sił bezpieczeństwa. Wśród ofiar śmiertelnych jest 6 policjantów, 5 zamachowców i ochroniarz parlamentu.
13.12.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jedna z indyjskich stacji telewizyjnych podała, że co najmniej 27 rannych trafiło do szpitali. Wszyscy napastnicy zginęli - poinformował minister ds. parlamentarnych Pramod Mahajan. Dodał, że podczas strzelaniny w budynku znajdowało się ok. 300 polityków, w tym premier Atal Behari Vajpayee. Minister poinformował, że wszyscy politycy są cali, zdrowi i przebywają w bezpiecznych pomieszczeniach.
Na razie nie wiadomo, kim byli napastnicy. Do strzelaniny doszło przed rozpoczęciem prac obu izb parlamentu. Wg agencji Reuters, ok 11.45 miejscowego czasu napastnicy wjechali samochodem na teren kompleksu parlamentu posługując się fałszywą przepustką. W pobliżu bramy nr 12, przeznaczonej dla parlamentarzystów, jeden z zamachowców zdetonował ładunek przyczepiony do paska, a pozostali zaczęli strzelać i ciskać granatami w kierunku strażników. Strzelanina trwała ok. 40 minut. Według świadków, napastnicy - poza granatami - używali kałasznikowów.
Minister spraw wewnętrznych Lal Krishna Advani powiedział, że najprawdopodobniej zamachowcy chcieli dostać się do parlamentu, gdzie właśnie zakończyły się obrady. W środku byli wszyscy członkowie indyjskiego rządu, deputowani, w tym polityczni liderzy. Wszyscy - w sumie ok. 300 osób - zostali ewakuowani i są cali i zdrowi. Budynek nie został uszkodzony.
Wcześniej Reuters informował, że saperzy próbowali unieszkodliwić ładunki wybuchowe, którymi wyładowany był pojazd znajdujący się wewnątrz kompleksu. Potężny wybuch, który słychać było następnie z kompleksu, policja wytłumaczyła kontrolowaną eksplozją ładunku przywiezionego przez zamachowców; twierdzi przy tym, że znajdował się on w pudełku na drugie śniadanie.
Budynki parlamentu zostały otoczone przez siły specjalne, a pobliskie ulice zamknięte. Siły bezpieczeństwa w Delhi zostały postawione w stan najwyższej gotowości.
Niektórzy parlamentarzyści indyjscy wskazują na islamskie bojówki walczące o Kaszmir jako na prawdopodobnego sprawcę zamachu. Indie oskarżają Pakistan o wspieranie tych bojówek.
Tymczasem władze Pakistanu potępiły inicjatorów i sprawców ataku na budynki parlamentu w Delhi. Nasz rząd był zszokowany informacją o ataku, w wyniku którego zginęło 11 osób - oświadczył Aziz Ahmed Khan, rzecznik MSZ Pakistanu. Atak potępił także rzecznik sił zbrojnych Pakistanu.
Natomiast premier Indii Atal Behari Vajpayee zapowiedział walkę z terroryzmem. W telewizyjnym przesłaniu kilka godzin po ataku szef indyjskiego rządu zapewnił, że terroryzm zostanie złamany, gdyż w obliczu zagrożenia naród jednoczy się. (mon, jask)