Ile ofiar w straciu pod Faludżą?
We wsi Al-Dżisr, dwa kilometry na północ od irackiego miasta Faludża, doszło do konfrontacji między mieszkańcami wsi a oddziałem amerykańskim. Jak twierdzą cytowani przez agencję France Presse naoczni świadkowie oraz lekarze iraccy w Faludży, trzech Irakijczyków zginęło, a trzech zostało poważnie rannych. Rzecznik USA mówi tylko o jednym zabitym.
Rzecznik amerykański w Bagdadzie Anthony Reinoso zaprzeczył informacjom o ofiarach, zaznaczając, że w czasie incydentu zginął prowodyr wystąpień antyamerykańskich.
Jak utrzymuje agencja France Presse, powołując się na lekarzy w Faludży i relacje świadków, amerykańskie czołgi nad ranem otoczyły wieś, ostrzeliwując domy pociskami rakietowymi. W operacji wzięły również udział śmigłowce. Według mieszkańców, w ataku użyto rakiet powietrze-ziemia.
Jak powiedział Reinoso, w rejonie Faludży grupa ludzi zaatakowała amerykańskich żołnierzy. Amerykanie odpowiedzieli ogniem. Uciekający napastnicy ukryli się w jednym z domów w wiosce, dostępu do budynku bronili mieszkańcy Al-Dżisr. Wielu z nich przybiegło z karabinami w rękach. Irakijczycy usiłowali też zablokować ulice wokół domu.
W potyczce zabity został Irakijczyk, określony przez Reinoso jako nieprzyjaciel. Incydent został przerwany, gdy sprowadzono w rejon konfrontacji "jednostkę powietrzną koalicji" - powiedział amerykański rzecznik, nie precyzując jednak, czy chodzi o samolot czy śmigłowiec.
Wczoraj wieczorem w samej Faludży demonstrowało około 250 osób, domagając się powrotu Saddama Husajna.
Faludża wraz z pobliskimi miastami Chaldija i Ramadi leży w tak zwanym trójkącie sunnickim, gdzie poparcie dla obalonego reżymu Saddama Husajna jest najsilniejsze.(kjk)