Huelle nie chce przeprosić prałata
Pisarz Paweł Huelle złożył apelację od wyroku
nakazującego mu przeprosić prałata Henryka Jankowskiego. Sąd
uznał, że w jednym z felietonów Huelle zostały naruszone dobra
osobiste księdza.
21.10.2005 11:40
Prałat Jankowski poczuł się obrażony felietonem Huelle z maja 2004 r. w "Rzeczpospolitej", w którym ten napisał m.in., że gdański duchowny "przemawia jak gauleiter, gensek, nie jak kapłan". Sąd Okręgowy w Gdańsku nakazał we wrześniu przeproszenie prałata na łamach "Rzeczpospolitej" miesiąc po uprawomocnieniu się wyroku; oprócz przeprosin Huelle miał zapłacić Jankowskiemu 600 zł z tytułu kosztów sądowych oraz 375 zł z tytułu zastępstwa procesowego.
Sąd oddalił powództwo dotyczące wpłaty 100 tys. zł na rzecz Domu Dziecka w Gdańsku Oliwie. W felietonie pt. "Rozumieć diabła", Huelle napisał m.in., że wielokrotnie jest pytany za granicą o fenomen ks. prałata Jankowskiego.
"Zazwyczaj odpowiadam - zgodnie z prawdą - że kapłan ten zupełnie nie rozumie Ewangelii i przeciwstawia się ostentacyjnie nauczaniu papieża. Że jest po prostu mutacją polskiego endeka z moczarowską, komunistyczną fobią plucia na obcego: Żyda, pedała, euroentuzjastę. Że to chory człowiek, nieszczęśliwy w gruncie rzeczy i potłuczony, który polskość wymieniłby w każdej chwili na dowolny paszport - volksdeutscha, Irakijczyka czy Rosjanina - gdyby szły za tym piękne szaty, nowe limuzyny, tytuły i ordery - przypinane do jego białego, przypominającego styl pułkownika Kadafiego munduru, w który ksiądz prałat tak lubi się przywdziewać" - napisał w felietonie Huelle.
Uzasadniając, dlaczego złożył apelację, powiedział w piątek, m.in. iż uważa wyrok za "wysoce niesprawiedliwy z punktu widzenia wolności słowa w naszym kraju". De facto wyrok potwierdza tę zasadę, że jeżeli ktoś jest w sutannie i z ambony, to może mówić rzeczy uwłaczające godności ludzkiej i boskiej, i za to nie spotyka go najmniejsza kara, natomiast krytyka tego rodzaju zjawisk, ostra, spotyka się z karą. Więc to jest asymetria, która byłaby - gdyby stała się zasadą w naszym kraju - szalenie groźna - powiedział Paweł Huelle.
Pisarz dodał, że chodzi tu nie tylko o "panów w sutannach", ale też na przykład o polityków. To jest, na razie, mały dzwonek alarmowy dla demokracji - kiedy jednym się zamyka usta, a innym pozwala się mówić co im ślina na język przyniesie bezkarnie - wyjaśnił.