Grupa trzymająca automaty
Wytropiliśmy izbę-przykrywkę graczy na
rynku automatów. Przydała się posłom SLD, gdy zwalczali ustawę,
która miała uderzyć w automatyczny biznes. W izbie starzy znajomi -
i Skórka, i Żółtko, i van Dorst - pisze "Gazeta Wyborcza".
Redakcja odnalazła ową izbę w rejestrze sądu w Warszawie. Powstała w 1998 r., gdy posłowie SLD pod wodzą Jerzego Jaskierni zaczęli walkę o legalizację jednorękich bandytów. Izbę stworzyli "władcy automatów". Prezesem, potem członkiem rady nadzorczej był Maciej Skórka, asystent Jaskierni i jego piłkarski kolega.
Izbą rządzili też: Holender Arno van Dorst, importer tysięcy automatów, oficjalnie inny piłkarski kolega Jaskierni, następnie Hiszpan Antonio Grau Manchon "Toni", współtwórca tego rynku w Polsce, znajomy Wiesława Huszczy, byłego skarbnika SdRP, który miał poznać Jaskiernię z automaciarzami. Potem radzie przewodniczył poznański adwokat Marek Żółtko. To on w 2002 r. napisał zgłoszone przez Anitę Błochowiak (SLD) poprawki w hazardowej ustawie, dla automaciarzy korzystne - zauważa gazeta.
Według "Gazety Wyborczej" ludzie z izby Skórki unikali oficjalnych wystąpień, ale - jak mówi Stanisław Matuszewski, prezes konkurencyjnej izby z branży gier - buńczucznie zapowiadali, że mają kasę i wszystko załatwią. Tymczasem departament gier losowych resortu finansów poinformował redakcję, że izby Skórki nie zna. Znają ją tylko posłowie SLD? - pyta "Gazeta Wyborcza".
W redakcyjnym komentarzu dziennik poleca izbę gospodarczą Macieja Skórki "łaskawej uwadze" ministra Andrzeja Barcikowskiego i jego współpracownikom z ABW. (PAP)
Więcej: rel="nofollow">Gazeta Wyborcza - Grupa trzymająca automatyGazeta Wyborcza - Grupa trzymająca automaty