Grecka prowokacja
23-letni kierowca z Jabłonny, koło Grodziska Wlkp., został oskarżony i skazany za próbę przewiezienia przez grecką granicę uchodźców z Afganistanu, choć sam wskazał miejsce ich przebywania. Po 6 dniach aresztu i wpłacie 10 tys. euro wczoraj opuścił więzienie.
Właściciele firmy GB Frąckowiak w Jabłonnie, koło Grodziska Wlkp., o sprawie dowiedzieli się w ubiegłą środę. 23-letni Tomasz Waligórski telefonicznie przekazał informacje, że zauważył na postoju w porcie Patras w Grecji jakieś drżenie naczepy. Wówczas zgłosił się do władz portu, aby skontrolowały ładunek, czyli obudowy do lodówek. Sześciu uchodźców z Afganistanu prawdopodobnie zostało zamkniętych w naczepie wówczas, gdy kierowcy nie było przy załadunku. I choć wersja ta została potwierdzona, to mężczyzna został aresztowany, a dwa dni później skazany.
Poprawiany wyrok
Pierwotny wyrok to cztery lata pozbawienia wolności i 13 tysięcy euro kaucji. Pierwotny, ponieważ z dnia na dzień był on zmieniany. Do firmy trafił faksem. Widnieje na nim, kilkakrotnie poprawiana kwota kaucji. Z 17 tysięcy euro zmniejszano ją na 15, 13 i 12. Wczoraj właściciel wysłał do Grecji 10 tysięcy euro, bo taką sumę miał ostatecznie wpłacić. Gdy pieniądze trafiły do sądu, po południu mężczyzna wyszedł z aresztu.
Liczyli na łapówkę
- Codziennie otrzymujemy sprzeczne informacje. Dziwne jest to, że osoby, które znalezione zostały w naczepie, zostały puszczone wolno i nie zostały przesłuchane w tej sprawie. Paradoksalny jest również fakt skazania kierowcy. Postępowanie władz i policji greckiej należy uznać za skandaliczne. Wyczuwalne było oczekiwanie na jakąś gratyfikację. Tomek od dwóch lat jeździ na tirach. Jest dobrym i sumiennym pracownikiem.
Mam do niego pełne zaufanie – powiedział nam Grzegorz Frąckowiak, współwłaściciel firmy. O los syna najbardziej martwiły się jego matka i brat. - Mieliśmy z nim kontakt SMS-owy. Tomek jest załamany. Pisał, że nie wie, czy wróci na tiry. Całe jego życie obracało się wokół samochodów. Od dziecka chciał jeździć. Jeszcze przed wojskiem zrobił sobie odpowiednie papiery, a później zdobył kolejne kwalifikacje – powiedziała nam matka zatrzymanego kierowcy, Wanda Waligórska.
Uratował go strajk
Również drugi kierowca z firmy z Jabłonnej miałby podobny problem z uchodźcami. Grecki strajk i oczekiwanie tira w porcie w Patras, spowodowały, że uchodźcy sami opuścili naczepę jeszcze przed opuszczeniem granicy. - Wiemy telefonicznie, że drugi kierowca zauważył przeciętą plandekę, a w środku jakieś okruszki, szmaty, gdzie mogli przebywać uchodźcy. Również nie był przy załadunku, ponieważ taka jest procedura – mówi Ireneusz Stawski, pracownik firmy GB Frąckowiak. Firma Frąckowiak wysłała skargę do Ministerstwa Spraw Zagranicznych na zachowanie władz greckich i służb portowych. Teraz czeka na odpowiedź i na szczęśliwy powrót do kraju swojego kierowcy.
Wanda Waligórska, matka zatrzymanego kierowcy
Od dziecka chciał jeździć. Jeszcze przed wojskiem zrobił sobie odpowiednie papiery, a później zdobył kolejne kwalifikacje.
Rafał Sterczyński